copyright ©
Latarnia Morska 2011
Leszek Szaruga – (rocznik 1946) jest twórcą aktywnym, w życiu literackim wciąż obecnym. Znany jako poeta, prozaik, eseista i tłumacz, jest też krytykiem oraz wykładowcą uniwersyteckim. Nadto redaktorem pism „Nowaja Polsza” i „Przegląd Polityczny”. Jego bogata biografia zawiera ciekawą przeszłość – m.in. współtworzenie Nowej Fali, współpracę z paryską „Kulturą” i Radiem Wolna Europa (pod pseud. Jan Krajnik, Krzysztof Powoski). Wielokrotnie nagradzany. Ostatnio opublikował m.in. zbiory wierszy
Mówienia (2004),
Życiowy wybór (2006), tom szkiców
Współczesna powieść polityczna. Sens literatury, sens historii (2001) oraz powieść
Zdjęcie (2008) – nakładem szczecińskiego wydawnictwa FORMA
Ten sam wydawca opublikował teraz rzecz nową L. Szarugi – obszerny tom prozy wspomnieniowej
Podróż mego życia. Książka wyszła w rozrastającej się serii „Kwadrat”.
Po lekturze jedno z pytań brzmiało: czym jest pamięć? Lustrem przeszłości? Kukułczym jajem? Biczem dla tożsamości? Konfabulacją? Odsianym przez czas zbiorem anegdot? Te i podobne pytania jeszcze mocniej zdają się funkcjonować w obrębie literatury, która pozostawia po sobie wyraziste ślady w postaci dzieł. A stopień komplikacji rośnie, gdy próbujemy znaleźć odpowiedź w kontekście niełatwej historii najnowszej naszego kraju.
Leszek Szaruga, urodzony zaraz po wojnie, rósł i dojrzewał w rzeczywistości politycznej PRL-u. W takiej też rzeczywistości doszło do literackiego debiutu autora, wreszcie publikacji pierwszych książek. Okoliczności, ale i wspólnota pokoleniowa świadków Marca '68, „wepchnęły” L. Szarugę w niebagatelną poznawczo przygodę Nowej Fali.
Warto w tym miejscu przypomnieć (a młodszym czytelnikom uświadomić), czym było zjawisko Nowej Fali. Tak określano formację poetycką istniejącą w krajowym życiu literackim w latach 1968-1976. Poeci nowofalowi – najogólniej rzecz ujmując – demonstrowali niezgodę wobec literatury zastanej. Na on czas, gdy propaganda socjalistyczna manipulowała historią i językiem, twardo sterowała masami, wymóżdżała kulturę, był to ruch odważny i ważny. Nowofalowcy postawili się okoniem, zwłaszcza w języku upatrując narzędzie zniewolenia. Ten bunt odcisnął silne piętno na literaturze. I choć drogi nowofalowców dosyć szybko się rozeszły, wielu twórców próbowało dalej obracać się w obrębie wypracowanej konwencji. A spora część przedstawicieli Nowej Fali – wobec rosnącej opresywności panującego systemu – zaangażowała się w działalność opozycyjną, publikując później w tzw. „drugim obiegu”. Za budowniczych tej formacji uważa się Adama Zagajewskiego, Juliana Kornhausera, Jerzego Kronholda, Stanisława Stabrę i Wita Jaworskiego – z krakowskiej grupy „Teraz”. Rychło przyłączyli się poeci poznańscy, łódzcy, wrocławscy i warszawscy – m.in. Ryszard Krynicki, Stanisław Barańczak, Jacek Bierezin, Marianna Bocian, Krzysztof Karasek i Leszek Szaruga.
Jednym z tych, którzy zeszli do literackiego podziemia, był właśnie nasz autor. Obserwujemy jego dojrzewanie, wahania, wątpliwości. Jego sympatie, opinie, poszukiwania możliwości wyjścia z impasu. Widzimy cenę, jaką płaci. Widzimy także „w akcji” literackich rówieśników L. Szarugi – hart jednych, relatywizm postaw moralnych drugich. Galeria postaci to niezwykła, bo też L. Szaruga w trakcie swych życiowych peregrynacji zderzył się z pisarzami wieloma (w kraju i za granicą). Na kartach tej książki przewijają się między innymi Z. Herbert, Cz. Miłosz, W. Szymborska, J. Andrzejewski, T. Konwicki, W. Woroszylski, A. Ważyk, J. Czapski, W. Wirpsza (ojciec autora), M. Kurecka (matka autora), A. Kamieńska, E. Lipska, A. Bursa, L. Herbst i kto tam jeszcze.
Rzecz ma postać zapisków, strumienia, którym płyną, ocierając się o siebie, wątki osobiste z rozważaniami tyczącymi literatury i życia literackiego. A wszystko zanurzone w ciężkostrawny sosie politycznej nędzy. Przebogata faktograficznie oraz intelektualnie książka zawiera sto trzydzieści sześć wyodrębnionych numerami kawałków. W miarę ich gromadzenia autor doświadcza rozterek związanych z tak budowaną całością. Notuje w części sto ósmej:
Ta („auto”)biografia zapisuje się w zdarzeniach mego życia i wydarzeniach historii, oba wątki zaplatają się i rozplatają, ja zaś coraz bardziej czuję się uwikłany w trudności relacji, opowiadania świadectwa. Owe trudności wynikają z uświadomienia sobie podwójnego charakteru mego życia, w którym to, co osobiste istnieje niezależnie od tego, co „historyczne” – obie sfery zdają się wzajemnie nieprzekładalne, nie składają się też w całość, a w dodatku w momencie próby ich literackiego zapisu owa ich nieprzystawalność sprawia, iż „literackość” staje się nieosiągalna.
(„Auto”)biografia nie może zostać pochwycona w formę, gdyż jest zawsze niedomknięta, nigdy nie ogarnia też całości doświadczenia. Jest rozdarta, dwoista, zmierza do rozsadzenia „autonomii literatury” bądź doprowadza do kolapsu formy. (...)
I jeszcze jeden cytat, którego przytoczeniu nie mogę się oprzeć.
Cała ta relacja, wszystko, co zostało tu opowiedziane nie ma nic definitywnie ustalać, ale, gdy to czytam, okazuje się, że jest to tyleż przypominanie sobie, co zapominanie, zapominanie się w sobie, gubienie się i odnajdowanie siebie w kimś innym. Tamten świat, tamta rzeczywistość zostaje ze mnie wyobcowana, jest uobecnioną we mnie obcością.
Czy ja to wszystko przeżyłem? Czy to w ogóle możliwe? Raczej, tak to czasem czuję, spisuję cudzą relację, usiłując znaleźć dla owych przeżyć, z którymi trudno mi się w pełni utożsamić, wyraz w języku mojego życia, które rozpoczęło się w Szczecinie w roku 1992. Ale nie jest to już przecież język tamtego życia i tamtej rzeczywistości, która – co ze zdumieniem odkrywam – staje się dla mnie coraz mniej realna.
Tak, rzeczywistość ma to do siebie, że lubi się zamazywać, niknąć z czasem w tle, a nawet przeinaczać.
Pytałam na początku tego omówienia, czym jest pamięć. Ciekawe też to, jak funkcjonuje. Otóż, poza wszystkim, ciekawe to zjawisko samo w sobie. Otóż okazuje się (i potwierdzą to specjaliści), że żyjemy złudą i nieprecyzyjnością. Bowiem, za każdym razem, gdy wspominamy jakieś zdarzenie, w umyśle wywoływane jest głównie wspomnienie tegoż zdarzenia, nie zaś ono samo. I proces „zamulania” tych retrospekcji pogłębia się każdorazowo, gdy tylko do określonego zdarzenia usiłujemy wrócić – bo pamiętamy pamiętanie, które jest wspomnieniem „pamiętania” jeszcze wcześniejszego.
To tylko glosa do cytowanych rozterek L. Szarugi. W żaden sposób nie deprecjonująca szczerych usiłowań autora w dochodzeniu „do rozumu” z „rozłażącą się” materią wspomnień. Polecam lekturę. Zwłaszcza tym, którym wszystko minione wydaje się oczywiste, jednoznaczne i rzekomo proste do ogarnięcia. Polecam również z tego powodu, że mamy szansę zderzenia się z opisem Nowej Fali (i tego, co potem) od środka, nie z zewnątrz. Taka perspektywa widzenia, perspektywa uczestnika i współtwórcy literackich zdarzeń – mimo jej subiektywności – ma osobną wysoką wartość.
A poza tym, cóż, świetnie się czyta!
Wanda Skalska
Leszek Szaruga
Podróż mego życia –
http://wforma.eu/165,podroz-mego-zycia.html