copyright ©
www.papierowemysli.pl 2012
Po lekturze
Zgłosek człowieka ogarnia dziwny, nieomal kościelny nastrój. Jak to możliwe, skoro autor chwilami ucieka w kolokwializmy i wulgarność? Tak uzewnętrznia się pokora wobec językowej maestrii, którą bez wątpienia trzeba posiąść, by w serii jednowersowych utworów zamknąć tak wiele przemyśleń. Jak pisze Paweł Orzeł w posłowiu: „
Zgłoski są trzecim, po
Miarach (2003) i
Względach (FORMA 2010), tomem poetyckim Henryka Berezy, który po historii ciała (
Miary) i historii ducha (
Względy), zaprezentował swoistą historię myśli”. Jednocześnie mamy do czynienia z kontynuacją, czego dowodem jest pierwsza część zbioru – „Kołomyjki 2”.
Autor dokonuje w tych utworach przemyślnej dekonstrukcji samego języka, bawi się nim, czasami wręcz wpada w wulgaryzmy, lecz jakby uładzone przez formę. Bo w końcu
wulgarność tylko w sztuczności poezja spoza, że zacytuję jeden z jednowierszy. W innym utworze Henryk Bereza stwierdza:
moje pisanie z mieszanek jak we wszystkim ja. Czy można poznać podmiot liryczny po tak – zdawałoby się – rozstrzelonym drukiem pisanych utworach. A jednak można – w końcu sama formuła (forma?) kołomyjek sprawia, że mamy do czynienia z długą opowieścią, w której każdy kolejny wiersz wchodzi w interakcję z poprzednim, w coraz szybszym tempie podawany, jak w ukraińskim tańcu.
Ta opowieść ma swoją kontynuację w drugiej części
Zgłosek, czyli w „Nagrobkach 3” wraz z „Dopiskami”. Przez swą tematykę nieco bardzie stonowanej, wszak mamy do czynienia (podobnie jak miało to miejsce w poprzednich zbiorach) z epitafiami. Spotkamy tu postacie z wielu przyczyn dla Henryka Berezy ważne, jak: Albert Camus, William Faulkner, Mieczysław Milecki czy Jan Błoński. Tu odnajdziemy też zabawy słowne (choć przecież słowo „zabawa” nie licuje z granitowością nagrobków). Ale samo słowo także przegrywa walkę z potęgą przemijania, a może zresztą nie stanowi najwyższego stopnia wrażliwości? W zapisku skierowanym do Henryka Tomaszewskiego znajdziemy wszakże takie sformułowanie:
rozumieliśmy się zawsze bez słów lepiej nie można...
Te uskrzydlone swą formą utwory, chwilami ekshibicjonistyczne, chwilami wzniosłe, niosą ze sobą olbrzymi bagaż doświadczenia życiowego. I mimo poetyckiego, czy raczej może na wskroś aforystycznego kształtu, są jednocześnie rozliczeniem się Henryka Berezy z wieloletnim dziełem krytyki literackiej, które po sobie zostawi. Ta lapidarność po prostu poraża i wpędza czytelnika w pokorę – bo za kilkuwyrazowymi zapisami kryją się całe tomy krytycznoliterackie, kilometry przeczytanych półek.
Warto jeszcze dodać, że w
Zgłoskach znajdziemy także grafiki innego pisarza – Andrzeja Turczyńskiego. W pewnej machinalności kreski, w niespokojnych grafikach możemy doszukać się kolejnych opowieści...
Krzysztof Maciejewski
Henryk Bereza
Zgłoski –
http://wforma.eu/211,zgloski.html