copyright ©
www.papierowemysli.pl 2011
Rzadko, zbyt rzadko jest nam dane obcować z ludźmi, którzy nie dość, że uczestniczyli w przełomowych wydarzeniach, to jeszcze umieją o nich opowiadać. Taką okazją obdarowuje nas lektura
Podróży mego życia Leszka Szarugi. To ten szczególny rodzaj autobiografii, która jest daleko bardziej portretem świata otaczającego autora, aniżeli kroniką wewnętrznych przeżyć. Czy może inaczej – to spojrzenie na życie wewnętrzne przez pryzmat otoczenia – czytanych wierszy, impresji z wędrówek po ukochanym Szczecinie, politycznych zawirowań i grozy, jaką te zawirowania powodują.
W tym otwartym życiorysie Leszek Szaruga prowadzi nas przez kolejne przystanki, w których jego życie zderzało się z twardą rzeczywistością powojennej Polski. Stalinizm, rok 1956, wydarzenia marcowe 1968 roku, wiosna Solidarności i wreszcie odzyskanie suwerenności w roku 1989 – autor jest naocznym świadkiem tych wydarzeń, czasami sam kreuje rzeczywistość, a w innych momentach zachowuje status niezależnego obserwatora. W tle toczą się losy polskich literatów, ich politycznych wyborów, nie zawsze słusznych (zresztą autor nie oskarża w swych wspomnieniach nikogo). Ale jednocześnie Leszek Szaruga kreśli dość czytelną kreską obraz pokolenia poetów, którzy zagubili się nieco w swych życiowych rolach, a jednocześnie których łączą raczej te same daty w biografiach, aniżeli poetyka i język.
Próby skonstruowania takiego fantazmatu jak poetyka nowofalowa, budzą we mnie opór, nie ma czegoś takiego – stwierdza nawet w pewnym momencie pisarz.
Tu warto dodać, że biografia Leszka Szarugi nawet wyprana z historycznych kontekstów byłaby niesłychanie wręcz ciekawa. Z babki po mieczu jest Grekiem, z dziadka – szlachcicem herbu Odrowąż. Naprawdę nazywa się Aleksander Wirpsza – nazwisko zdradza korzenie litewskie. Debiutował jako poeta na łamach
Życia literackiego mając 21 lat. Był wtedy studentem trzeciego roku filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Nie miał jednak szczęścia do „spokojnej epoki” i po krótkim pobycie w areszcie śledczym w związku z wydarzeniami marca’68, został relegowany z uczelni. Kiedyś znalazł jakimś opowiadaniu Marka Nowakowskiego zdanie:
Szaruga, to dobry pseudonim dla komunisty. Stąd wziął się właśnie pseudonim – chociaż z komunizmem wiele wspólnego nie miał – wręcz przeciwnie.
Ale Leszek Szaruga to także poeta, więc nie dziwi wcale poetycka wizja świata. Świata, w którym powtarzającym się motywem jest liść znaleziony niegdyś nad stawem w szczecińskiej dzielnicy. Głębokie, symbolizujący nietrwałość wspomnień, przemijalność i zarazem powtarzalność w ujęciu podmiotowym. Jak u Heraklita, nie da się wejść dwa razy do takiej samej rzeki, lecz możemy wspominać chwile, gdy nasze stopy cieszyły się jedwabistym dotykiem przepływającej wody.
Warto zwrócić uwagę na dokumentalny walor tej opowieści.
Podróż mego życia jest bowiem nasyconym anegdotami opisem życia literackiego – tego „nieoficjalnego” – w czasach cenzury i tryumfu idealistycznych haseł socjalizmu. Leszek Szaruga odkrywa i wyciąga na światło dzienne wiele tajemnic funkcjonowania w „drugim obiegu”, korygując tym samym podręczniki do nauki historii literatury.
Krzysztof Maciejewski
Leszek Szaruga
Podróż mego życia –
http://wforma.eu/165,podroz-mego-zycia.html