copyright © www.latarnia-morska.eu 2018
Teksty mieszczące się w „Autodafe” autorstwa Karola Samsela stanowią ukłon w stronę literatury, która obezwładnia umysł najbardziej wymagającego czytelnika. Proza poetycka Samsela, mająca charakter spójnej esencjonalnej opowieści na temat roli czytania w procesie wnikania w przestrzeń rzeczywistości i jej poznawania, stanowi istotne ogniwo jego twórczości. Pisanie to dla Samsela mówienie jednym tchem. Dlatego tekst ma charakter monologowy, a pierwiastek oralności przenika cały tekst Samsela.
Skrupulatnie skomponowany ciąg prozy lirycznej Samsela, mieszczący w sobie także momenty redundancyjne aktu wypowiedzi, przekłada się na odbiór tekstu stanowiącego właściwe opowieści o człowieku-poecie-czytelniku świata literatury. Natomiast w jego „mózgowiu” dokonuje się pornograficzne obnażenie siebie dla ocalenia tekstu. Perspektywa jest wyraźnie tekstocentryczna, lecz „Autodafe „przepełnione jest także pytaniem o granice prawdziwej i udawanej literatury.
Przy czym odpowiedź jest tu prosta. Wszystko jest kreacją, lecz prawda o niej tkwi tu o tyle, o ile mamy świadomość jej istnienia. Wyimek z życia tego człowieka dotyczy jego relacji z przestrzenią tekstualną, która staje się jego światem jedynym. Zatem schodzimy tu na poziom niższy niż fikcji literackiej. Przygoda i mierzenie się z tekstem odbywa się w jego umyśle.
Bohaterem tekstu jest poeta-badacz literatury, pochylający się nad każdym wartościowym tekstem kultury, pragnący przytoczone utwory „skompromitować”, obnażając istotę tekstualności, wyciągając z niej esencję. „Niemożliwość”, lecz także potencjalność istnienia poety, będącego „Faustem” i to „wzmocnionym kratami Chrystusa”, wiąże się z wykraczaniem poza ramy aktualnie istniejącej rzeczywistości. Zatem i poezja dla Karola Samsela ma walory szczególne. Zdaje się ona zastępować to, czego w ruinach czytelniczych świata właściwie zabrakło, gdyż to ona jest „balkonem umysłu”, metaforą wyższych potrzeb człowieka, który aktualnie „układa się na wyspach zakładu pracy”. W „Autodafe” postuluje Samsel właściwie walkę z biernością intelektualną, do której zbytnio przyzwyczaili się czytelnicy, zbyt łatwo i pochopnie oceniający literaturę, odbierając ją tylko pozornie, przeczytawszy jedynie tekst w sposób dosłowny. Literaturę należy czytać tak, jakbyśmy tuż po obejrzanym spektaklu wniknęli poza kurtynę, doszukując się przyczyn i skutków tej prezentacji.
Ośmieleni, czy może w ten właśnie sposób onieśmieleni przez Samsela, mówiąc jego językiem, odbiory tekstu powinni zmierzyć się z horyzontem tekstu kultury, mając świadomość wielowymiarowości jego odczytania. Pluralistyczne założenie Samsela wydaje się mieć swój wyraźnie brzmiący efekt w strukturze samego „Autodafe”, tekstu quasi-autobiograficznego. Po pierwsze, jego prozę można odczytać jako strukturę polisemantyczną, gdyż decyzja o kierunku interpretacji niektórych jego partii leży po stronie czytelnika. Po drugie, Samsel nie chce ograniczać rozwoju intelektualnego jednostki, dlatego bohatera tekstu prezentuje wrzuconego w żywioł tekstualny, mocno związanego z przestrzenią kreacji literackiej, będącego być może jej produktem. Lecz jak się wydaje, mimo swojego stosunku do świata, nie jest to postać w pełni groteskowa. Osoba ta jest metaforą człowieka egzystującego w świecie sztucznych wartości produkowanych przez system, czy może dokładniej kanon. Zatem w pewnym sensie zbiór tekstów, który potraktowany winien być jako całość, staje się polemiką z istniejącą hierarchią związaną z systemem, który ją wytworzył.
Fragmenty autobiograficzne dookreślają postać młodego adepta literatury, który w roku 2005 rozpoczyna swój kurs na „warszawskiej polonistyce”, aby jako „mały mniszek lekarski” przekształcić się, „owocując”, „w mnicha akademików”. Ta mistyka przekroczenia ucznia tekstu – poety i literaturoznawcy dokonuje się nagle, tak jakby tekst wchłaniał tego człowieka, czyniąc go swoją własnością. Ukazana została chwila trwającego „autodafe”, czyli „aktu wiary” człowieka stającego wobec świata w szacie potępionego bądź ocalonego. Nie jesteśmy dokładnie pewni, którą formę przyjmuje człowiek.
Z jednej strony mowa tu o skazanym na stos „faustowskim” wygnańcu ze świata-literaturoznawcy, gorliwie świadczącym usługi na rzecz literatury, zaprzedanego jej we władanie Panglossa, z drugiej człowieka bezkrytycznie związanego z linią systemu – hermetycznego środowiska literaturoznawczego, przyjmującego go jako pokornego wyznawcę ich znaczenia, a odrzucającego „tekstualnych heretyków”. Znaczący w przestrzeni tej polemiki jest także sam tytuł zbioru tekstów. Bohater mówi o sobie, dokonując próby samooczyszczenia, poprzez samooskarżenie. Wydaje się, że tekst Samsela, wzorującego się na Voltariańskiej powiastce filozoficznej, prezentujący „pana wszelkich języków” skłania się ku temu pierwszemu przedstawieniu. Lecz, jak można spodziewać się po literaturze, może tylko się wydawać...
Opowieść Samsela to historia człowieka wyznającego wiarę w jedyną rzecz – literaturę, która staje się dla niego rzeczywistą religią. Poeta-wszechojciec literatury staje się bowiem wskrzesicielem „embrionu poematu”. Bohater, rzekomy autor „Trenów XXI wieku” jest więc „rodzącym” w bólach „zjawiskowego porodu” stworzycielem. Kontestator literatury jest równolegle jej kreatorem, angażującym całego siebie w proces twórczy. Samoświadomość bohatera jest niezwykle wysoka. Pisze on o tym, iż „czytelnik go zdradza”, zatem potwierdza on istnienie tego tekstu poprzez każde odczytanie. „Wiersz” zostaje odkryty przez lekturę. Jest to proces twórczy, jak potwierdza interpretacja całości „Autodafe”, ale i destrukcyjny.
Tekst z obrębu tzw. literatury najnowszej nie istnieje bez tradycji literackiej, którą świadomie przywołuje ten człowiek-twórca. „Pisanie dzieła życia” zobowiązuje do sięgania po nią, a więc ostatecznie nie tylko pisanie, lecz także czytanie staje się polem dyskusji monologowej Samsela. „Literacki pas cnoty”, który dla tego człowieka staje się ostatecznym punktem docelowym w życiu, jest jedynym ocaleniem, lecz równolegle więzieniem. W tym celu w umyśle bohatera rodzi się myśl ofiarowania siebie, by ocalić tekst, stąd głośne wołanie do Chrystusa: „Jezu Chryste, synu badylarza. Oznajmiam ci moją śmierć. Nadeszła o poranku w samej końcówce marca”. Sakralna trawestacja ma związek z „autodaficznym” wyznaniem bohatera-kreatora tekstu. „Baranek Niejednoznaczny, Sito Prawewnętrznego Cenzora” jest przecież dla niego źródłem odniesienia.
Ta relacja ma się jednak nijak do spraw tego świata, który w gmatwaninie sprzeczności traci swoją celowość. Ma to swoje odzwierciedlenie w strukturze numeracyjnej „Autodafe”, w której, mimo rzekomej spójności, brak regularności, a poszczególne partie tekstu związane przerzutniami, przypominają układ rozkwitający, choć w rzeczywistości będący „stekiem” luźno powiązanych myśli. Strumień świadomości zdaje się najlepszym pojęciem dookreślającym charakter tego tekstu. Tekst Samsela nie istnieje bez odniesień do poprzednich utworów autora, by wspomnieć tylko „Jonestown” z rozdziału pięćdziesiątego trzeciego. Źródła odniesień stają się tłem Samselowskiej „literackiej telekrainy”, która roztacza się przed czytelnikiem powoli, wprowadzając w świat łączących się wzajemnie ścieżek różnorodnych opowieści intelektualnych.
Miejscami litanijny wymiar „Autodafe” wiąże się z potokiem świadomości bohatera-kreatora słów. Jest to pokorna prośba do Chrystusa o przebłaganie za grzechy literata uznającego przestrzeń tekstu za jedyną rzeczywistość: „Za to nasze niespowite, horacjańskie, nieobmyte, prosimy Cię, Panie, przebacz nam, Panie”. Wędrówka poprzez świat tekstu staje się konfrontacją z ostatecznością, która jest „przyjściem ostatniego poematu”, paruzją literatury wieńczącą kres poety i literackiej kreacji.
Zbiór Samsela zdaje się być głęboką refleksją nad tym, jakie istnieją potencjalne kryteria oceny tekstu, jak mocno oddziałuje na niego czytelnik współkoordynujący kierunek jego lektury. Równe ważna jest próba zakreślenia granic samozwrotności tekstu, który snuje historię fikcyjnej osoby „chwytającej się” niekiedy świata realnego. „Poemat” Samsela wdziera się także w świat odbiorcy, który niekiedy „krztusi się nim”, tak jakby nie był w stanie sprostać wyzwaniu lektury jego gęstej konstytucji. „Wkładanie” poematu „do głowy” odbiorcy staje się przedmiotem ataku Samsela, który postuluje autonomiczność lektury, „anty-autodaficzne” relacje twórcy i czytelnika, obu podmiotom próbując nadać status decyzyjny.
Samsel zdaje się także pytać, czy zachowanie takiej równowagi jest możliwe, rozpaczliwie kończąc swój poemat rozważaniami na temat stosunku hamletowskiego „Klaudiusza Samsela” do Samsela realnego. Kto zatem strąca z piedestału literaturę, piszący, opowiadający w tekście swoją historię, interpretujący utwór czy może tekst sam narażający się na „literackie nemezis”, tekst wkraczający w pole tradycji literackiej? Tylko polemika ma w sobie siłę twórczą, a dziedzina literatury, opatrzona godłem misyjności, wydaje się najodpowiedniejszą przestrzenią jej artykulacji. Zatem słowa bohatera: „Na co ci ta nienawiść – pyta mnie moja matka. A na co ci ta miłość? – odpowiadam jej” okazują się wykładnią wytrwałości człowieka-literata w literaturze jako przestrzeni wielowymiarowej, pozbawionej czasowości dyskusji o człowieku.
Anna Łozowska-Patynowska
Karol Samsel Autodafe – http://www.wforma.eu/autodafe.html