copyright ©
Bernadetta Darska 2009
Egri Bikaver to debiut Łukasza Suskiewicza. Debiut wyrazisty, poruszający, umiejętnie grający powagą i ironią, zabawny i smutny. Debiut, który się pamięta i po którym chce się czekać na kolejne książki autora. Debiut sięgający po tematy bardzo aktualne, dotyczące naszego „tu i teraz”, ale jednocześnie ponadczasowe, uniwersalne, wymykające się uporządkowaniom czasowym. Książka Łukasza Suskiewicza składa się z dwóch części – minipowieści
Egri Bikaver i opowiadania
Nieznośna lekkość stylu. Obie zaś traktują o rozczarowaniach i nadziejach, o zderzeniu rzeczywistości z wyobrażeniami, wreszcie o odkryciu, iż nazbyt często żyjemy złudzeniami i nazbyt łatwo w złudzenia uciekamy, a nasza polskość zamienia się zwykle w polactwo. W
Egri Bikaver Suskiewicz proponuje opowieść o życiu na emigracji. Raj na ziemi, miejsce, w którym człowiek będzie oganiał się od propozycji atrakcyjnego spędzenia czasu i fascynujących ofert pracy, okazuje się czyśćcem, któremu bliżej do piekła na ziemi niż do niebiańskich rozkoszy. Perypetie dwójki przyjaciół autor opisuje z wielkim wyczuciem, kpiną, ironią, ale i czułością. W trakcie lektury śmiejemy się i zaraz smutniejemy, bowiem Suskiewicz nie tylko pisze dowcipnie, ale też ujawnia zaskakujący dar obserwacji. Dzięki temu widzimy więcej i słyszymy więcej. Narrator przeżywa rozczarowanie za rozczarowaniem – na lotnisku okazuje się, że nie ma biletu, w samolocie klasę biznesową od ekonomicznej oddziela jedynie kotara, z lotniska idzie z przyjacielem piechotą, niosąc „podręczne, dwudziestokilowe walizki, bez kółek” (s. 9), nikt ich nie dostrzega i nikogo nie interesuje ich los, a ich elegancki strój z poliestru raczej budzi zdziwienie niż podziw, nocleg kosztuje jedną piątą oszczędności, a wynajęty ostatecznie pokój ma drzwi, w których brakuje zamka. Oddajmy głos autorowi: „Reasumując: byliśmy w obcym kraju, bez pomysłu, bez pieniędzy, ale w garniturach” (s. 9). Warto zwrócić uwagę na błyskotliwy opis niebanalnych sąsiadów (np. małżeństwo Jamajczyków), a także stopniowe rezygnowanie z wyobrażeń i godzenie się na coraz większą przeciętność, żeby nie powiedzieć – siermiężność. Codzienność emigranta nie jest wcale fascynująca, razi brzydotą i upokorzeniem. Warto przytoczyć następujący fragment: „Niestety, sąsiedzi nie należeli do śmietanki towarzyskiej miasta i nie oglądali programów kulturalnych. Zresztą generalnie nie poznałem żadnych artystów ani poetów. Chyba unikali sklepów Tesco, gdzie głównie zawierałem znajomości. We wszystkich powieściach autobiograficznych – autor spotyka malarzy, rzeźbiarzy, bohemę. Żyją w komunach, piją absynt i parzą się każdy z każdym. Pisarze z malarzami, kurtyzanami, marksistami i innymi tego typu oszołomami. Ja, wszędzie, gdzie pojechałem, poznawałem wyłącznie pomywaczki, z którymi nie miałem ochoty się parzyć” (s. 38). Miniodyseja bohaterów nie jest wspaniałą przygodą, lecz frustrującą wędrówką od jednych drzwi knajpy czy baru do drugich w poszukiwaniu najgorzej płatnych zajęć.
Nieznośna lekkość stylu to z kolei opis imprezy po latach, na której wszyscy udają, że się nie zmienili i że zależy im na tym, co było. Ten, który nie przeżywa przeszłości, a nawet jej nie pamięta, traktowany jest jak dziwak. Znowu więc mamy do czynienia z przekonującym opisem nieprzystawalności wyobrażeń do rzeczywistości i pamięci do realności. Warto przeczytać. Warto czekać na kolejne teksty autora.
Łukasz Suskiewicz
Egri Bikaver –
http://www.wforma.eu/28,egri-bikaver.html