copyright ©
www.nowaczytelnia.pl 2011
Muszę się przyznać, że wielkim miłośnikiem poezji nigdy nie byłem. Owszem, podobały mi się niektóre utwory wybranych klasyków, ale nie na tyle, żeby z wypiekami na twarzy wielokrotnie je czytać, za każdym razem zachwycając się geniuszem danego twórcy. Powiedzmy sobie szczerze: licealista, jeśli interesuje się poezją – poza małymi wyjątkami – to tylko okazjonalnie. Chcąc dobrze zdać maturę i dostać się na mniej lub bardziej wymarzone studia, powinien przynajmniej ogólnie orientować się w wielu dziedzinach. Tak było kilkanaście lat temu, nie wiem jak jest obecnie – podejrzewam, że jeśli nawet coś się zmieniło, to raczej nie na lepsze.
Nie spodziewałem się, że
Skrawki Wiesława Szymańskiego zachęcą mnie do bliższego zapoznania się nie tylko z twórczością Zbigniewa Herberta, ale również z jego poglądami, ideami, którym był wierny, wywiadami, jakich udzielił.
Skrawki przybliżają postać poety, w sumie ujawniając niewiele, ale w sposób wręcz zmuszający do zaspokojenia rozbudzonej ciekawości.
Pojawiają się w również takie nazwiska jak Różewicz, Miłosz, Szymborska, Bryll. Nic w tym dziwnego, bo przecież Wiesław Szymański to przede wszystkim poeta. Żeby jednak przypadkiem nie wprowadzić kogoś w błąd, wyjaśniam, że
Skrawki nie są zbiorem wierszy. To głównie felietony, przemyślenia autora w formie luźnych zapisków, czy wreszcie miniatury literackie, które można z powodzeniem potraktować jako opowiadania.
Znaczna część z trzydziestu zapisków kończy się puentą. Z tym, że autor nie narzuca czytelnikowi wniosków ze swoich rozważań, nie każe się z nimi zgadzać, raczej daje impuls, skłaniając czytelnika do własnych przemyśleń. Trzeba przyznać, że zapiski autora są niejednokrotnie bardzo odważne, Szymański nie boi się poruszać tematów trudnych. Momentami krytykuje stan kapłański, ale czy słusznie? W jednostkowych przypadkach zapewne nie można odmówić mu racji, lecz ogólnie rzecz biorąc prezentowane opinie są chyba jednak trochę niesprawiedliwe. W jednej z miniatur narrator przeżywa poważne wątpliwości związane z wiarą: „Wielki Piątek, Jezus umiera na krzyżu. Chryste, dlaczego umierasz we mnie...”. Być może przez to, że świadomie oddala się od Boga, ciężko mu odnaleźć wewnętrzny spokój. Mieć wątpliwości to jedno, ale gdy samemu usilnie stara się je znaleźć, to już zupełnie inna sprawa. Szymański pisze o polityce (czasy PRL, Solidarności), o obłudzie, która bardzo często jej towarzyszy. Ale i nie tylko tam, bo i w życiu społecznym bez problemu dostrzega się tę negatywną cechę. O tym i o wielu innych kwestiach przeczytamy w książce białostockiego autora.
Opowiadania Szymańskiego mają swój klimat. Nie można o nich powiedzieć, że są bezbarwne, nijakie, nudne. W większości przebija przez nie smutek i nostalgia, choć czasem pojawiają się także radość i szczęście. Lecz tylko chwilowo. Należy zwrócić uwagę na bardzo dobre opisy, znakomicie wprowadzające czytelnika w daną sytuację. Autor osiągnął to poprzez tworzenie krótkich zdań, niemałe znaczenie ma tutaj również właściwy dobór słów. W takich momentach bez wątpienia procentuje doświadczenie poetyckie, gdzie za pomocą paru wyrazów można przekazać maksimum treści. Szkoda, że autor nie napisał dotąd żadnej powieści. Jestem przekonany, że byłaby to książka ciekawa, bez względu na tematykę. Bo nawet codzienne, prozaiczne rzeczy prezentują się w
Skrawkach nie tak całkiem zwyczajnie.
Ludwik Mańczak
Wiesław Szymański
Skrawki –
http://wforma.eu/99,skrawki.html