copyright © www.elewatorkultury.org 2014
Jeżeli kompetentny czytelnik wymaga od literatury czegoś więcej niż tylko przyjemnego spędzenia czasu, jak czytamy w założeniach serii wydawniczej kwadrat, Waldemar Bawołek wymaga od czytelnika właśnie kompetencji. To co obok zmusza do wysiłku, wytężenia uwagi, pogodzenia się z myślą, że nie trafiła nam się lektura o spójnej fabule ani nic, co można by genologicznie sklasyfikować. Zupełnie jak gdyby autor rzucał czytelnikowi rękawicę, na przekór stwierdzeniu jednej z postaci, że dzisiaj chodzi – po pierwsze – o gatunki skonwencjonalizowane, takie jak romans, powieść sensacyjna czy fantastyka – po wtóre – o sposób wydania książki: miękką oprawę, dużą interlinię i czcionkę ułatwiającą czytanie w ruchu, a często i w tłoku (s. 106). Utwór Bawołka nie spełnia żadnego z tych kryteriów.
To co obok składa się z czterech rozdziałów, z pozoru luźno powiązanych. Różni je przede wszystkim perspektywa narracyjna – pierwszy i czwarty stanowią swoistą klamrę kompozycyjną, są wypowiedziane w pierwszej osobie, całkowicie irracjonalne, w drugim pojawia się narracja „drugoosobowa”, prowadzona przeważnie w czasie przyszłym. Trzeciemu rozdziałowi najbliżej do tradycyjnie rozumianej prozy, jednak i tutaj główny bohater, bezimienny mężczyzna, jest postacią nieco zagadkową. W tę niekonwencjonalną formę wtłoczone są doświadczenia i ludzie zupełnie zwyczajni, przeciętni Polacy, prowincjusze, których życie pozbawione jest blasku, perspektyw albo zwyczajnie nieszczęśliwe. Uwydatnia to – poprzez kontrast – postać Zbyszka, pedantycznego budowlańca, który prawdopodobnie nie zadaje sobie zbyt wielu pytań, a dzięki temu potrafi się odnaleźć w niełatwej rzeczywistości pracownika fizycznego.
Głównym bohaterem pozostałych rozdziałów jest mężczyzna w średnim wieku, a w przypadku prozy Bawołka płeć wydaje się bardzo dużo znaczyć. Męskość stanowi tu kategorię niezwykle istotną. Męskość – rozumiana patriarchalnie, jako potrzeba statusu, który wynika nawet nie z samego usytuowania ekonomicznego, a z pracy na rzecz innych; męskość, czyli emocjonalne zubożenie, nieporadność w bliskich relacjach albo ich przeintelektualizowanie, a jednocześnie potrzeba seksualnego wyładowania (samopotwierdzenia?); męskość, czyli rzucone w kąt brudne skarpety. Bohater Bawołka z całą pewnością jest zagubiony, niepewny swojego statusu, bezradny wobec faktu, że nie może dać swoim kobietom (kochance, żonie, córce) tego, czego od niego oczekują. Nie jest zdolny do miłosnych wyznań, może nawet w ogóle nie jest zdolny do bliskości.
To zagubienie odzwierciedlone jest w pierwszym i ostatnim rozdziale, odtwarzającym (anty)logikę snu. Z jednej strony wydarzenia, które się tam rozgrywają, nie mają żadnego sensu – bohater przemieszcza się w zupełnie nierealny i pozbawiony celu sposób z miejsca na miejsce, spotyka najróżniejszych ludzi, swoich bliskich, sąsiadów lub dziwnych nieznajomych – postaci i przestrzeń przeobrażają się nieustannie. Z drugiej strony, to wszystko należałoby traktować jako elementy znaczące, płynące z podświadomości. Bohater raz występuje jako dziecko, któremu rodzice wydają polecenia, innym razem jako dorosły i odtwarzane są sceny z jego życia małżeńskiego, odbywa stosunki seksualne z onirycznymi zjawami, wspina się na wysokości pomimo swoich lęków lub niespodziewanie odkrywa, że jest nagi w miejscu publicznym. Chociaż miejsca, w których przebywa, zmieniają się nieustannie – raz jest w szpitalu, innym razem w sklepie, w szkole, w domu – w większości scenerią „snu” jest małe miasteczko lub wieś. Sen jest utkany z tego, co dostępne świadomości – ze wspomnień, fragmentów życia i nadbudowanych na nich fantazji. Podczas lektury nasuwa się jednak jeszcze jedno skojarzenie, zgodnie z którym pozbawione logiki ciągi przyczynowo-skutkowe przypominają wizje schizofrenika.
Jaki sens może mieć ten zabieg, niezależnie od tego czy bohater śni, czy doświadcza psychotycznej dekompensacji? Narracja w To co obok jest jednocześnie dynamiczna i nie zmierza donikąd, jakby kręciła się wokół własnej osi albo raczej – podążała po spirali. Wielość elementów wzmaga zagubienie i bohatera, i czytelnika. Zmieniające się nastroje potęgują wrażenie dziwaczności zdarzeń, a z drugiej strony nie dzieje się nic. Bohater z jednej strony pogrążony jest w marazmie prowincjonalnego życia i w pułapce miłosnego trójkąta, a nawet czworokąta, z drugiej – przeżywa wszystko to, co rozpisane jest na kartach utworu Waldemara Bawołka. Wrażenie szaleństwa, kryjącego się pod maską przeciętności, jest dojmujące. Może w tym właśnie kryje się sens tytułu – to, co obok, jest jednocześnie bliskie i skrywające tajemnicę; dobrze znane, lekceważone, opatrzone, ale i skomplikowane wewnętrznie, pełne kotłujących się myśli i emocji. To, co obok, czyli drugi człowiek – zwykły, trochę nieudolny, trochę dziwaczny.
Joanna Bierejszyk
Waldemar Bawołek To co obok – http://www.wforma.eu/13,to-co-obok.html