copyright © www.latarnia-morska.eu 2016
W książce Grzegorza Tomickiego Po obu stronach lustra, która jest opracowaniem krytycznym twórczości poetyckiej Tkaczyszyna-Dyckiego, spotkamy się z próbą połączenia interpretacji tej liryki z trendami metodologii psychologicznej, szczególnie filozofii Jacquesa Lacana oraz z jego krytycznym opracowaniem przez Slavoja Žižka, nieco skromniej Freuda oraz innych filozofów wpisujących się w inne nurty myślowe, Derridę czy Heideggera. Dość długi wstęp metodologiczny ma u Tomickiego konkretne przyczyny i konsekwencje. Badacz nie chce przedstawiać człowieka w sposób powierzchowny. Pragnie dokonać perforacji jego osobowości i psychiki. Podmiotami jego odwołań są znane osobistości w świecie nauki i krytyki. Nie oznacza to jednak, że Tomicki chwali się swoją erudycją, bo przecież rozważania Żiżka, m.in. o nowych szatach króla, wszyscy z reguły znamy. On chce wydeptać czytelnikowi tej interpretacji ścieżkę porozumienia między dyskursem naukowym a praktycznym objaśnianiem tekstu. Nie sposób zatem pominąć relacji, na które powołuje się badacz, kwestii dotyczących interakcji społecznych, przede wszystkim pokornego życia w społeczności ze skrytą świadomością innego sposobu patrzenia na świat. Właściwie można uznać to zagadnienia za punkt wyjścia rozważań Tomickiego.
Tomicki czyta Dyckiego, podążając nie tylko drogą nurtów psychologicznych, ale również ścieżką intertekstualną, co można zauważyć nie tylko dzięki temu, że Tkaczyszyn-Dycki odwołuje się do najbardziej znanych twórców lirycznych wieku XX, takich jak Wisława Szymborska, Jacek Podsiadło czy Marcin Świetlicki. Podłoże tego odczytania tworzy Tomicki poprzez podkreślanie wymiaru tragiczności liryki Tkaczyszyna-Dyckiego, co odnosi tę twórczość do szeroko pojętego nurtu metafizycznego. Tym samym Tomicki uściśla zakres swoich poszukiwań, ukazując czytelnikowi możliwość niekonwencjonalnego patrzenia na lirykę z nurtu metafizycznego w jej najnowszej odsłonie. Poezja powstająca pod auspicjami tego kierunku tworzona była już w Dwudziestoleciu międzywojennym, ale jej źródeł można doszukiwać się w epokach wcześniejszych, szczególnie w Baroku. Perspektywa czytania liryki według Tomickiego opiera się o kategorię rozdwojenia człowieka, jak sam pisze, schizoidalności tożsamościowej. Tomicki rozważa w sposób gruntowny koncepcję lęku, niepokoju, który bierze się z ludzkiego wnętrza, ukazując warunki jej rozwoju, szukając nie tyle, przyczyn, ile konsekwencji dla samego człowieka w modelowym przedstawieniu Dyckiego.
Książka Tomickiego może zatem, ale wcale nie musi, być odczytywana jako świadectwo dokonywanej poprzez interpretatora rekonstrukcji osobowości neurotycznej, czyli człowieka stworzonego na bazie koncepcji Tkaczyszyna-Dyckiego. Tomicki pragnie nieco rozszerzyć interpretację liryki poety o nakreślenie relacji słowa i intencji człowieka, który tym słowem się posługuje. Autor prowadzi interpretację w różnych kierunkach, w wielu miejscach ukazując niestandardowy wymiar odczytania idei personalistycznych poddawanych czytelnikowi przez poetę. Można zatem uznać, że Tomicki jest pilnym i dociekliwym badaczem słów, niekoniecznie „owadzich nogów”, pragnącym ukazać w swoich rozważaniach także dystans do omawianego zagadnienia.
Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że autor opracowania i czytelnik jednocześnie w tę poniekąd psychologiczną interpretację zaangażował samego siebie a jego objaśnienie opiera się nie o psychoanalityczną, lecz o hermeneutyczną wykładnię. W książce Po obu stronach lustra, która ma na celu przedstawienie tożsamości człowieka w wydaniu Tkaczyszyna-Dyckiego, poniekąd istoty wewnętrznie rozdwojonej, niespójnej, badacz przedstawia Tkaczyszyna-Dyckiego z punktu widzenia właśnie samego Grzegorza Tomickiego. Autor książki patrzy z dwóch perspektyw jednocześnie, widząc to, co odbite i odróżniając je od tego, co jest miejscem jego odbicia, ukazując człowieka jakim jest i jakim mógłby się stać.
Tomicki przedstawia świadomość człowieka, według koncepcji Dyckiego, jako świadomość pękniętą, skrywającą się w lirycznej „mikronarracji”, rozbitą wobec tego, co skończone i nieskończone, a więc stające się w tejże chwili. Człowiek Dyckiego to roztrzęsiony neurotyk wrzucony w wir powtórzeń, w nękającą go czasoprzestrzeń bez wyjścia. W tym wymiarze swoje rozważania Tomicki rozciąga na intertekstualność z obszaru całej kultury, cytując chociażby fragment jednego z utworów z tomu „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach”, w którym czytamy: „a mury runą runą błękitne wieżowce”. Dycki, wyprowadzając nas z rozważań autobiograficznych, wprowadza nas, właśnie przez liczne powtórzenia, na trop kulturowy, twierdząc, że nic nie bierze się z niczego, każda rzecz ma swoją przyczynę, każdy wątek ciąg dalszy, choćby nawet miał się powtórzyć raz jeszcze bądź trwać w nieskończoność. Wszystko ma konsekwencje w świecie i dla świata.
Poezję Dyckiego czyta Tomicki za pomocą metody słów kluczy, śladów ukrytego rytuału, którym interesuje się poeta. Autor książki traktuje twórczość liryczną Dyckiego jako misterium odegrane na oczach czytelnika. Poezja dla Dyckiego jest sposobem przetrwania, poradzenia sobie z tym, co skazane na utracenie. Tak też czyta Dyckiego Tomicki, uwiarygodniając, potwierdzając za każdym razem stanowisko poety. Poezja jest mieszkaniem ciała tożsamościowego, udogodnieniem dla psychiki, kołyską dla emocji, a jej atmosfera, niekiedy rozchwiana przez powtórzenia i odwołania do świata kultury, paradoksalnie, niesie ze sobą ukojenie.
Jednocześnie autor książki zajmuje się perspektywą potwierdzania bądź negacji ludzkiej egzystencji w poezji Dyckiego. Ten skomplikowany problem pokazuje jako proces dochodzenia do granic istnienia, chwilami umożliwia nam dostrzeżenie ich przekraczania czy też przesuwania. Określając swoją tożsamość, człowiek z poezji Dyckiego konfrontuje się nie tylko z samym sobą, ale i z przeszłością i trwaniem teraźniejszym. Według Tomickiego Dycki nie istnieje w oderwaniu od świata, w którym żyje. Człowiek przez niego stworzony dramatycznie poszukuje kolejnych dowodów swojej egzystencji. Stara się także zrozumieć je i odróżnić to, co uznać można za falsyfikat od tego, co rzeczywiste, choć skończone. To z tego powodu zmarli przodkowie są dla niego twórczym źródłem nadającym znaczenie jego osobie. Dycki uważa, że człowiek istnieje w świecie poprzez tekst i właśnie on go współtworzy. Teoria tekstocentryczności, czyli bycia tekstu w centrum zainteresowania uprawomocnia istnienie człowieka, co więcej wzmacnia go, generuje w nim pokłady energii niezbędnej do istnienia.
Badacz równocześnie podejmuje kwestię dotyczącą pisania przez podmiot „autobiograficznej opowieści o cierpieniu”. Tkaczyszyn-Dycki demaskuje nieprawdziwość tej historii, ale jednocześnie pojmuje wartość spojrzenia na świat miniony z innej, niekompletnej perspektywy, wydaje się bardzo fragmentarycznej. Wieczne powtarzanie tej problematyki równa się drążeniu tożsamości człowieka, chęci jej odkrycia, kompletnej demaskacji. Autor książki stara się rozszyfrować sens pojawiającej się problematyki samotności w tekstach Dyckiego jako naturalnej, konstytuującej go części. Samotność zamyka w klatce „ja”, ale i ta sama izolacja od świata staje się obroną przed sobą samym, naczyniem znaczącym, napełniającym to, co wydaje się z pozoru puste.
Tomicki w swoich sądach jest jednak ostrożny. Nie chce używać określenia „człowiek barokowy” wobec przesiąkniętej lękiem istoty ludzkiej Dyckiego. Autor książki bardzo często odwołuje się do tomu Dyckiego Peregrynarz, zatem akcentuje wymiar podróży do wnętrza samego siebie. Dycki uwidacznia ten proces właśnie w momencie podejmowanych prób prowadzenia opowieści autobiograficznej.
Anna Łozowska-Patynowska
Grzegorz Tomicki Po obu stronach lustra. O poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego – http://www.wforma.eu/po-obu-stronach-lustra-o-poezji-eugeniusza-tkaczyszyna-dyckiego.html