copyright © http://dofi.com.pl 2016
Sporo jest książek, w których jest mowa o rodzinach dysfunkcyjnych. Jakiś czas temu tym problemem zajęła się Zośka Papużanka w debiutanckiej powieści „Szopka”. Wspominam ten tytuł, ponieważ w książce Łukasza Suskiewicza również mowa o ludziach, których połączyły więzy krwi, choć dzieli ich praktycznie wszystko. Czy w życiu chodzi o to, by gotować sobie piekło, tu i teraz? Autor „Zależności” zastosował jednak nowy element w tego typu prozie, który okazał się zaskakujący.
W powieści Łukasza Suskiewicza otrzymujemy kilka monologów. One dają nam możliwość poznania pewnej pozornie zwyczajnej familii. Najwięcej do powiedzenia ma matka. Kobieta, która poświęciła wszystko dla dla dzieci i męża. Kochająca matka i żona, a na dodatek mistrzyni niszczenia psychiki swoich dzieci. Bo „niewtrącanie się” ma różne oblicza. Tutaj kobieta – dobra rada – służy przede wszystkim krytycznym słowem. Takim, które pójdzie w pięty, ale w niczym nie pomoże, a tylko pogłębi konflikty i oddzieli ludzi od siebie.
Matka rozkłada na atomy swoje problemy. Pokazuje jak przez trzydzieści lat rozpadała się jej rodzina. Mąż alkoholik, który w niczym nigdy nie pomógł, ale wolał zalegać na kanapie nie odzywając się ani słowem. W weekendy uciekający na ryby, a wracający pod wpływem napojów wysokoprocentowych. Zero porozumienia, bliskości z dziećmi i żoną. A do tego po latach sprawę komplikuje zawał serca mężczyzny. Ten jednak za pomoc dziękuje krytyką charakteru żony.
Kolejny głos należy do ojca. Nie jest on tak głośny jak matki, ale pokazuje sytuację z innej perspektywy. Brak porozumienia i wspólnych priorytetów prowadzi do ucieczki. We własne wnętrze oraz alkoholizm. Podejmowane próby dotyczące zaangażowania w opiece nad dziećmi tylko pogarszają sytuację. Natomiast w żonie narasta wściekłość, przeradzająca się w furię. Dlatego mężczyzna czuje się zaszczuty i niepotrzebny. Jego metodą na całą domową sytuację, jest wyłączenie się.
Więcej do powiedzenia niż ojciec ma najstarszy brat. Człowiek, który został lekarzem i wyemigrował do Szwecji. Teraz pluje na kraj z którego pochodzi, ponieważ tam gdzie uciekł ma raj na ziemi. Dzięki temu, że wyjechał czuje się lepszym człowiekiem. Dzieli wszystko na „ja” i „wy” – ci gorsi, bo mieszkający w Polsce. On również ma sporo do zarzucenia swojemu tacie.
Pozostaje jeszcze jedna osoba, ale ona nie otrzymuje głosu. To właśnie do najmłodszego członka rodziny wszyscy kierują swoje słowa. Nie biorą jednak pod uwagę, co on myśli na dany temat. Jego zdanie nie ma dla nich żadnego znaczenia. Jest jak filtr, przez który przechodzą ich słowa, ale czy zostają w ten sposób oczyszczone? Członkowie rodziny spodziewają się tylko jednego: że będą mogli wyrzucić z siebie wszystko, co im leży na sercu.
Właśnie na tym polega oryginalność prozy Łukasza Suskiewicza – główna postać wypowiada najmniej słów. Zamiast dialogów są monologi o rodzinie, w której nie ma wprawdzie przemocy fizycznej, ale tej psychicznej nie brakuje. Nie mamy pojęcia, czy najmłodszy syn radzi sobie z problemami. On ma być lustrem, w którym pozostali członkowie widzą się inaczej niż powinni. Wybielają siebie i oczyszczają, ale czytelnik dostrzega to, jacy są naprawdę. Trafiamy do piekła, które zostało wybrukowane dobrymi intencjami i hipokryzją. Komentarzy krytycznych nie zabraknie, bo przecież łatwo znaleźć receptę na lepsze życie dla innych. Odszukać wady u siebie okazuje się niemożliwe. Główny bohater nie komentuje, więc może jest dla niego jakaś nadzieja? A co z pozostałymi członkami rodziny? Wszystko będzie zależało od odpowiedzi na ostatnie pytanie, które wypowiada matka.
Dominika Fijał
Łukasz Suskiewicz Zależności – http://www.wforma.eu/zaleznosci.html