Odnalazłem dwa stare przedmioty. Oba wyprodukowane przez Wrocławskie Zakłady Wyrobów Papierowych. Jeden nazywa się brulion (Cena det. zł. 11.50); drugi – zeszyt szkolny 32 kartkowy z papieru kl.III (Cena detaliczna zł 16,00). Proszę zwrócić uwagę na subtelności diakrytyczne.
Na okładce zeszytu szkolnego napisałem kiedyś tam: Bogusław Kierc PŁEĆ ANIOŁA i rzeczywiście na kratkowanych kartkach snuje się rękopis tego mojego starego eseju, a na końcu informacja, ze pisałem go w Wałbrzychu, Toruniu i znowu w Wałbrzychu, gdzie postawiłem datę 29 IX 88 roku, czyli w święto Archaniołów – Gabriela, Michała i Rafała. Na odwrocie następnej, czystej kartki są rysunki trzech postaci głowonogich, dzieło ośmiomiesięcznej Franciszki. Z tych kilku danych wynika, że zajmowałem się wtedy „Romeem i Julią” w Teatrze Horzycy w Toruniu. A co robiłem w Wałbrzychu? Nie pamiętam, choć to można łatwo sprawdzić. W brulionie, oprócz zasuszonych fiołków i notatek do innego eseju o fenomenie anielstwa w liryce Juliana Przybosia, zaraz na szóstej kartce znajduje się szkic wiersza pod tytułem PROSPERO POD KONIEC KWIETNIA. I jest to chyba kwiecień tego samego 1988 roku. Pamiętam tamtą niespodziewaną śnieżycę i to moje poczucie bycia Prosperem. Miałem 45 lat, czyli tyle, ile wynika z domniemanych wyliczeń wieku Prospera.
Ciekawi mnie ta przełęcz między końcem kwietnia, a końcem września. Pięć miesięcy.
© Bogusław Kierc