Jak ptaki uczyły się śpiewać
Pewnego dnia ptaki miały uczyć się śpiewać. Musiały wzlecieć do nieba i uważnie przysłuchiwać się, jak aniołowie w raju będą muzykowali. Pomysł spodobał się ptakom, toteż wszystkie poleciały. Gdy przybyły, aniołowie stroili właśnie swoje skrzypce.
– I z tego powodu musieliśmy tak daleko lecieć! – zrzędziły wrony i sroki.
Poleciały z powrotem na ziemię i nie nauczyły się niczego, poza dźwiękami, który już przedtem znały.
W końcu aniołowie zaczęli grać. Jednakże niewiele ptaków miało cierpliwość, aby siedzieć cicho i uważnie się przysłuchiwać. Niektóre nawet odleciały w chwili, gdy muzyka była najpiękniejsza. Inne z kolei usiadły tak daleko, że tylko od czasu do czasu dobiegały je jakieś tony. Głuszec znalazł się blisko bębnów i słyszał tylko bum-bum. Kruk usadowił się tuż przy wielkiej harfie, a ta tylko z rzadka wydawała z siebie jakieś dźwięki. Szpak siedział zaraz obok fletów. I tak każdy nauczył się tego, co słyszał. Gdy muzykowanie dobiegło końca i wybrzmiał ostatni ton, zjawiła się czajka. – Cze-kaj! – krzyknęła. I to zawołanie pozostało jedynym, jakie potrafi z siebie wydobyć.
Tylko drozd siedział przez cały czas zupełnie cicho i uważnie przysłuchiwał się, gdy muzyka grała. I żaden ptak nie nauczył się tak pięknie śpiewać jak on.
Bajka pochodzi z niepublikowanego zbioru:
Trzy koziołki Bruse
Bajki, klechdy, podania i anegdoty z Norwegii
© Dariusz Muszer
►oficjalna strona internetowa autora