Egzaminuję w popielatych dresach, na górę zakładam elegancką, białą koszulę z granatowym wykrojem pośrodku tułowia. Nikt nie spostrzeże ciała od pasu w dół, jeśli pytania od egzaminatora zadawane są zdalnie. Jedna ze studentek raz po raz traci zasięg, prowizoryczne połączenie z pokojem egzaminacyjnym na Google Meet ulega zerwaniu. Tłumaczę niezbyt mimo wszystko przejętej trudnościami w egzaminowaniu, dwudziestoletniej dziewczynie, że zmuszony jestem zadawać nowe pytania, tak bowiem nakazuje regulamin – i tak też postępuję. Wciąż (tak mi się zdaje) niezestresowana, myli Brodzińskiego z Baczyńskim, zaś co do Janion i jej tezy o końcu polskiego paradygmatu romantycznego w 1989 roku, nie tylko nie potrafi związać wymienionego twierdzenia z określonymi okolicznościami historycznymi, lecz – co więcej – łączy autorkę Niesamowitej Słowiańszczyzny z wydarzeniami powstania styczniowego, wskazując, że najpewniej rok 1989 był datą jego upadku.
Tydzień później rozmawiam z profesor Kuligowską-Korzeniewską. Finalizuje ważny tekst o Tetmajerze do „Pamiętnika Teatralnego” i prosi o dostarczenie jej do szatni Collegium Nobilium dopiero co wydanych przez naszą pracownię Tetmajerowskich dramatów w krytycznym opracowaniu. Kilka dni później opowiada mi przez telefon o swoim wzburzeniu, kiedy po odbiorze książek zauważa na szybach drzwi wejściowych do budynku nakaz złożenia oświadczeń lustracyjnych przez pracowników Akademii Teatralnej. Jest tym wzburzona, zapytuje rektora Malajkata, dlaczego takie postanowienie weszło w życie. Usiłuje opowiedzieć o tym, co zobaczyła swoim seminarzystkom, niestety – wychowanki prof. Kuligowskiej-Korzeniewskiej w czerwcu 2020 roku nie znają już terminów takich, jak „lustracja” i „kłamstwo lustracyjne”. Rozłączam się, wracam do czytania Manna. Strumień orzeźwiającego powietrza przedziera się przez otwarte okno. Dokładnie za tydzień, ulewne w Warszawie, opady deszczu, ale nie wiedzą o tym ani Anna Kuligowska-Korzeniewska, ani Wojciech Malajkat, ani ja.
© Karol Samsel