Mój wiersz „Przesłanie z którym przychodzimy na świat” („Hologramy”, 2017) jest wierszem o długiej i metafizycznej historii. To wiersz czym jest moja wiara w Boga, czym jest moja wiara w ludzi, czym jest moja miłość. Wiersz powstał pod wpływem pewnej sceny. Raz w telewizji widziałam jakiś filmik z krajów arabskich, na którym Wojownicy Boga składają Bogu przysięgę, że będą walczyć do końca. Gdy ich zobaczyłam, gdy usłyszałam te słowa przysięgi przeszły mnie ciarki od stóp do głów. Chciało mi się płakać, że istnieją jeszcze ludzie na Ziemi, którzy tak wierzą. Byłam wzruszona, że jeszcze istnieje ktoś na świecie kto tak wierzy z Boga. Było to dla mnie i zrozumiałe i niezrozumiałe. Cywilizacja na Ziemi tak bardzo się zmieniła i poszła w tak materialistycznym kierunku gdzie nie ma miejsca na duszę, a co dopiero na Boga. To było szokujące jak ci piękni, rośli, śniadzi faceci trzymali swoje karabiny i recytowali swoją przysięga ku Bogu. Wiedziałam wtedy że Bóg jest Jeden, i jest to Bóg tych chłopców składających przysięgę. Teraz oni mieli wyłączność na Boga i posiadanie religii. Byłam wstrząśnięta tym filmem bo wiedziałam że nie tylko składają przysięgę wierności ale że dla Boga mogą ponieść śmierć. Dla nich miłość do Boga i śmierć było jednym i tym samym. To było przerażające i piękne zarazem. To było takie nieludzkie to było takie jakby rzeczywiście Bóg otworzył im oczy. Jakie to było inne od tego co znałam w Europie, jakie to było inne od tego asekuranctwa i tchórzostwa wiary w innych kościołach, od tego wygodnictwa że zawsze musi być coś za coś. Że zbawienie za rany Chrystusa, że niebo za obłudne klepanie paciorków. Bałam się o nich bo wiedziałam, że dla Boga są zdolni do wszystkiego. Była w nich Prawda której się nie wstydzili i dla której potrafiliby walczyć do końca. Gdy ich widziałam na tym ekranie telewizora byli mi tacy bliscy i tacy ze mnie. Wiem, że kobieta nie może zrozumieć mężczyzny ale oni już nie byli mężczyznami oni już byli Wojownikami Boga. Czułam że stoję ramię w ramie z nimi, że i ja trzymam karabin w rękach. Ale nie śmiałabym wymówić tych słów, które oni wymawiali bo czułam wobec nich pokorę jakby zamienili się w modlitwę. Nie śmiałabym bo ja przy nich czułam się jak tchórz. Ten wiersz jest również moim wyznaniem wiary i przysięgą. Że tak jak przychodzę od Boga tak nieustannie do niego zmierzam bez względu na okoliczności i sytuacje wokół mnie. Że tylko Bóg i nikt inny, żaden człowiek nie ma do mnie prawa. Że boję się że drugi człowiek mógłby mi przesłonić Boga i miłość do Niego. Że tylko droga ku Bogu.
© Ewa Sonnenberg