BE MY WIFE
Jak nie On to Ty i kolejny Ty. Czy David byłby dobrą żoną?
Między brzęczeniem lodówki a brzęczeniem pralki mamy ręce wypełnione gwiazdami.
Mamy ten potworny skręt w lewo do najdalszej strony świata, do ujścia wszechświata.
Czas nas prowokuje. Czas nas kokietuje. Umiemy z nim rozmawiać. Pojawiają się jacyś Oni z dalekiej przeszłości. Czasowe punkty odniesienia z których odczytujemy naszą przyszłość. Czasowe punkty odniesienia, dzięki którym podróżujemy w czasie. Wehikuł czasu jest jak artystyczne odniesienie do minionych pokoleń. Przeszłość, która emanuje odniesieniami do czasu teraźniejszego. Pojawiamy się pod postacią tamtego i przyszłego stulecia, tysiąclecia itd. Służymy prawdzie, której nigdy nikomu nie wyznamy. Jakby czas dla nas nie istniał. Bowie i Safona łączy ich ta sama wrażliwość. Łączy ich ta sama amplituda głosu. Ich poetycka dykcja jest bardzo zbliżona do siebie. Ta sama histeryczna fragmentaryczność. Ten sam rodzaj posługiwania się samotnością. Będziesz rzeką, źródłem wszystkiego i ujściem szczegółu. Będziesz maszyną z nieznanym nikomu kodem dostępu. Dwa różne odniesienia. Czasowość wmontowała w nas sposoby na tworzenie języka. Komunikowanie się jest dostosowane do otoczenia. Będziesz musisz być. „Jesteś tak bardzo samotna” – że aż trudno być ludzkim? Wyrzucona na kraniec swojego świata. Zdana tylko na siebie staram się oswajać okoliczności. Staram się być po prostu człowiekiem. Z prawdą czasu i przestrzeni odnosić się do siebie. Ale człowiek jest tylko parafrazą gatunku doskonałego, który uprawia autodestrukcję. „Znowu rozbiłem szkło w twoim pokoju. Słuchaj nie patrz na dywan tam jest coś odrażającego?”. Wyznaje Bowie w Breaking glass. Tacy jak my jesteśmy jak ze szkła. Tacy jak my nie mamy swojego miejsca na Ziemi. Zbyt uciążliwe jest to przynależenie do materii. Wolimy lekkomyślną grę między planetami. Takich jak my albo się kocha albo nienawidzi. Tacy jak my nie mają nadziei. Sądzeni przez ich własne czyny. Dorastamy do słów. Znaczymy tyle co przyszłość uchwycona w jednej chwili. Rywalizujemy z czasem by odpowiedzieć na tak wolności. Tacy jak my zmylamy ślady by nikt nie podążał za nami. Gdzieś pod okiem pierwszego kroku jest nasz taniec. Przeistoczenie ciała w struktury i schematy. W tej dżungli schematów ucieleśniamy to co tworzy ten schemat. Wiemy czym to jest. I nic nie robimy. Przypatrując się temu co nazywają przypadkiem. Niech szkicują nas jak rysunek czarnych drzew na tle niewidzialnej rzeki płynącej nad nami. Tacy jak my. Kim jestem? Ile razy zadawał sobie to pytanie. „Jestem największym kłamcą świata!” Kłamca, który mówi, że kłamie nie jest kłamcą.
© Ewa Sonnenberg