MACKIEWICZ JÓZEF (ur. w 1931 roku). Dwaj różni Mackiewiczowie. Pisarz Józef Mackiewicz (1902-1985) i sybirak Józef Mackiewicz, który na szczęście pozostawił relację. Mam ją pod ręką: „Moi rodzice byli rolnikami, jako dziecko mieszkałem z nimi za Bugiem na Polesiu koło Berezy Kartuskiej. Ojciec za dobrowolną służbę na froncie w czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku, otrzymał nieodpłatnie w 1930 roku dwadzieścia hektarów ziemi. (...) Wywózka Polaków z naszej kolonii zaczęła się około trzeciej nad ranem. Była to praktycznie ciemna noc i pierwszy transport w historii masowych deportacji XX wieku na tereny imperium radzieckiego. Ludzie byli całkowicie zaskoczeni, bo niczego nie podejrzewali” (10 II 1940).
I raz jeszcze sybirak Mackiewicz. Nie odmawiajmy sobie kolejnego fragmentu, zwłaszcza że Mackiewicz trzyma się konkretów: „wysadzono nas w miejscowości Kargowina. Posiołek ten, dziś jest to wieś w obwodzie archangielskim, od wielu lat wykorzystywano jako obóz pracy przymusowej. Poprzedni jego mieszkańcy, czyli więźniowie, zostali przeniesieni w inne miejsce, a nam kazano się tutaj rozlokować”.
W 1943 roku „przewieziono nas w głąb tajgi do Szengen, do innego obozu, odległego od Kargowiny o około 18 km, prawdopodobnie za jakieś przewinienie dokonane przez naszego ojca. Obozowe baraki leżały nad rzeką Szenga”.
Zawsze to powiadam: liczy się każde świadectwo, każda najmniejsza relacja, toteż żałuję, że swoich wspomnień nie napisała sybiraczka Stanisława Niemyjska-Wenert (1908-1976), której rodzice, Bronisława i Stanisław Niemyjscy, zmarli „w okolicach Workuty”.
[13 III 2024]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki