Parter
Parter. Gromada przechodniów za szybą. Wagner.
Lubię parter. Zawsze coś, ktoś. Zawsze gromada. I Wagner.
Przesunięto parter. Zastąpiono. Kaprysił, ale... Wspominać.
Wróciłem. Gromada przechodniów. Wagner. Święto.
Igraszki
Molibden nie kłamie. Może się mylić, ale w granicach jednej dziesiątej procentu.
Astat bardziej elastyczny. Gdy spotka molibden, próbuje go namówić, zmusić. A to już zakrawa...
Paragraf jeden nie mógł znieść igraszek astatu. Wspólnie z paragrafem dziesięć interweniował.
Molibden zamyślił się: – Mendelejew mimo wszystko miał rację.
Program
Defilada jedynek poprzedzała pokazy trójek. Burzyło to program. Niecierpliwe dwójki nie dopuszczały piątek do głosu. A były jeszcze...
Gdy siódemki klaskały, zerwał się wiatr. Nie trzeba mówić o konsekwencjach. Skonsternowane ósemki i dziewiątki wypadły z programu.
Wszędobylskie zera zaprowadziły porządek.
Czyste intencje
Czysty poranek uśmiecha się. Wykonał przecież swoje zadanie. Dwaj panowie uwierzyli w czyste intencje czystego poranka.
Słońce zatoczyło świeży łuk. Woda zgodnie z przewidywaniami spłynęła. Dwaj panowie idą przed siebie. W przestrzeń. W czystość.
Kompas
Bawił się kompasem. Nie wiedział, czym to grozi. Kompas jawił mu się jako namiastka czegoś, o czym jeszcze nie czytał. Zarzucił książki. Zaczął czytać kompas.
Po tygodniu był już trzecią półkulą. Po dwóch – drugim wszechświatem, który nazwał KOMPAS.
A kompas? Cóż, był tylko namagnesowaną igłą – głupią i bezwolną.
Dobre wychowanie
Dwie ryby łakomie spoglądały na tłustego robaka. Rzuciły się w kierunku spodziewanego posiłku i prawie jednocześnie zrezygnowały z łatwego łupu. Górę wzięło dobre wychowanie.
Robak obrócił się na haczyku. Rozpoczął konsumpcję od odwłoku.
Racja
Ktoś powiedział, że białe jest czarne.
Sprawdziłem. Miał subiektywną rację.
Stary
Stary ogląda padający na marynarkę okruch światła. Ulica przesuwa się między palcami drzew. Wiatr upomina starego cichymi krokami.
Stary strzepuje światło z marynarki. Czeka...
(1986-1987)
© Marek Czuku