Tę starannie przemyślaną książkę – i od strony merytorycznej, kompozycyjnej, i graficznej (dobór zdjęć) – należy czytać z mapą środkowych Sudetów, obejmującą Karkonosze, okolice Jeleniej Góry, rejon Rudaw Janowickich aż po Góry Kamienne. Już w pierwszym wierszu z tomu Grzegorza Tomickiego „Piekło jest wszędzie” (Katowice 2023) pojawiają się Zmarli. Kim oni są? Autor pisze, że należą do jego rodziny i nazywa ich Zmarłą oraz Bratem.
Zwróćmy uwagę na zapisane w języku francuskim motto w formie dialogu jakby z zaświatów. Można go spolszczyć na:
„Nazywam się Klara, a ty?
Nie mam imienia.
Mnie tutaj
nie ma”.
Zapis ten współgra z dwoma ostatnimi w książce, podobnymi do siebie wierszami, w języku francuskim i polskim:
„Nazywałem Cię Klara.
Nie mam imienia.
Mnie tutaj
nie ma”.
Można domniemywać, że Klara jest właśnie tą Zmarłą, której podmiot szuka na opuszczonym „cmentarzu z poprzedniej wojny” między Piekłem a Wybuchami w Górach Lisich oraz w przydrożnej kapliczce w Olszynach w okolicach Kruczych Gór. Ona stale mu towarzyszy – jest zarówno z nim, jak i w nim. To prawdopodobnie zdjęcie jej głowy z kamiennej figurki jest na okładce. Dalej – obok motta – widnieje fotografia starego kamiennego krzyża wśród traw. Napis na nim „MEMENTO” przypomina, żebyśmy pamiętali o tych, których już wśród nas nie ma.
Autorem czarno-białych zdjęć w książce jest sam poeta. Ilustrują one treść wierszy oraz korespondują z nimi. Widać na tych ilustracjach drzewa, wzgórza, trawy, niebo. A także niszczejące wśród ziemi i trawy nagrobki z XIX wieku z niemieckimi napisami oraz postacie ukrzyżowanego Jezusa na zmurszałym krzyżu bądź ze starego obrazka z napisem „Es ist vollbracht”. „Dokonało się” to ostatnie słowa Jezusa na krzyżu. Tutaj mają one wydźwięk ironiczny, bo dokonało się tu zniszczenie, a nawet unicestwienie. Można na to powiedzieć: „chichot historii” oraz „ironia losu”.
Odkąd podmiot stracił swoich Zmarłych, nie ufa nikomu i niczemu. Teraz próbuje ich wskrzeszać – między Piekłem a Wybuchami, miejscach na mapie w Górach Lisich. Tam, w najbliższym sąsiedztwie Piekła, znajduje się zapomniany cmentarz „z plastikowym małym Jezusem” i dwoma starymi krzyżami. Wybuchy „na mapie wyglądają jak wzgórki, pagórek albo łysa polana”. Piekło w dolinie potoku Sierniawy jest o rzut beretem do Wybuchów. Nazwy tych miejsc (łąk a może pól?) kojarzą się z wyrazami od których pochodzą. Poeta oczywiście wykorzystuje te dwuznaczności: „Usłana Lisimi Górami droga do Piekła / to zawsze daremna i zawsze piękna droga / ucieczki od szczęścia wśród ludzi // albo nieszczęścia”. (...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w jednym z kolejnych numerów „Nowych Książek”]
© Marek Czuku