copyright © http://sztukater.pl 2015
Poezja jest jak malarstwo, w którym to podziwiamy niezwykłe malowidła słowne tworzone przez artystów słowa. To oczywiście tylko i wyłącznie moja własna interpretacja poezji, której to nie wszyscy muszą przyklaskiwać i się z ni zgadzać. Niemniej wraz z przemijającym czasem, starzeniem się świata i kolejnymi przeczytanymi wierszami, coraz bardziej utwierdzam się w tym moim przekonaniu. Wiersz to obraz, który uwiecznia na papierze nie tyle widok, co emocje wzbudzane owym widokiem. I nie ważne czy jest to przyroda, człowiek, jego śmiech, smutek, złość czy też chociażby puste mieszkanie. Ważne są słowa, myśli i odczucia tego, kto owy widok przelał na papier, uwiecznił dla przyszłości, podzielił się swoimi najintymniejszymi emocjami z czytelnikami. Tym kimś jest poeta. Zapraszam zatem na spotkanie z poetką – Ewą Elżbietą Nowakowską i jej intymnymi emocjami, którymi dzieli się z Nami w zbiorze pt. „Nareszcie”.
Ta poetycka książka, bo chyba tak można traktować i odbierać ów zbiór, zawiera blisko 100 wierszy opisujących otaczający nas świat, jego naturę, piękno i brzydotę oraz prawidła, jakie nim kierują. Tymi prawidłami są pory dnia, czyli najogólniej mówiąc czas, który dyktuje nam zasady i warunki, w jakich to ów świat możemy podziwiać, widzieć, przeżywać. Znajdziemy tu wiersze poświęcone przyrodzie, miejscom, zjawiskom, przedmiotom ale także i niezwykłym, ludzkim przeżyciom. Przeżyciom związanym z widzeniem, i wcale nie koniecznie tym optycznym, namacalnym, fizycznym, ale także i tym emocjonalnym, poprzez które to możemy czasami dostrzec znacznie więcej.
Wiersze Ewy Elżbiety Nowakowskiej to obrazy słowne, w najczystszej swojej postaci. Obrazy niezwykle sugestywne, barwne, inteligentnie tworzone i skromne w swej wymowie. Nie będą to wielkie malowidła wykorzystujące niepotrzebne ilości barw polskiego słownictwa, lecz skupiające się na tych kilku wyrazach, które są niezbędne do ukazania kształtu, formy, koloru, cieni czy też przeżycia, jakie budzi ten obraz u jego odbiorcy. To trochę jak spoglądanie na doskonale nam znane widoki, zupełnie innymi oczyma. Oczyma, które widzą więcej, piękniej i chyba po prostu ciekawiej. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to trochę tak, jakbyśmy oglądali świat oczyma osoby niewidomej, który z pewnością jest całkowicie inny, ale czy czasami nie bogatszy?
Nie bez znaczenia wydaje się tutaj także podział na pory dnia, które stanowią rozdziały tej publikacji. I już samo to, iż pierwszy rozdział nosi tytuł „Późnym wieczorem”, zaś ostatni (po upływie blisko 24 godzin) zatytułowano „O trudnej do ustalenia porze”, świadczy o tym, iż to właśnie wraz ze zmierzchem i budzeniem się nocy, świat ma do zaoferowania najwięcej. Wbrew pozorom to właśnie wtedy możemy ujrzeć to, co za dnia jest ukryte, niedostrzegalne i niezauważalne w ferworze codziennych zajęć. Dla mnie ta pora dnia i przydzielone jej wiersze, są tutaj najważniejsze, najciekawsze, najbardziej ważne. Jeśli chodzi zaś o same wiersze, to są one ściśle powiązane z ów porami dnia, i tak jak np. „Późnym wieczorem” możemy przeczytać utwór poświęcony powiece, jedwabiu czy też bułce z masłem, tak w rozdziale pt. „Wcześnie rano” znajdziemy wiersze o kuchni, pokrętle, źrenicach. To bardzo sugestywne i inteligentne prowadzenie czytelnika przez te godziny, minuty i sekundy, które tak dobrze znamy z własnego życia, a które to mimo wszystko są w tej książce takie nowe, odkrywcze, inne.
Po lekturze tego zbioru dochodzę do wniosku, że wiersze pani Ewy spełniają nie tyle rolę obserwacji danego widoku i przelewania go na papier, co chęci opowiedzenia o tej chwili nam – czytelnikom. To chwila, czas, emocje, zamknięte w trzyosobowym kręgu – autor, odbiorca i ten ktoś trzeci, kto kryje się za tym widokiem, za tym przeżyciem, za tym miejscem. Tym kimś może być ktoś siedzący obok autorki, obok czytelnika lub też ktoś z naszej przeszłości, wspomnień. Ktoś, z kim wiążemy dany wiersz, z kim kojarzymy to miejsce i to odczucie, lub ktoś, z kim chcielibyśmy się podzielić tym krótkim tekstem. Wydaje mi się bowiem, że wiersze te nie są tylko i wyłącznie dla nas samych, ale także i dla kogoś jeszcze, komu musimy je opowiedzieć, pokazać, namalować własnymi słowami.
Same wiersze są bardzo zróżnicowane, tak pod względem konstrukcji jak i wielkości. Znajdziemy krótkie, kilku lub kilkunastu zdaniowe utwory, jak i również bardzo rozbudowane wiersze. Pod względem budowy są to wiersze białe, czyli pozbawione charakterystycznych rymów. Zazwyczaj mają one formy monologu, w którym to autorka opowiada o danym obrazie, emocji, przeżyciu. Słowa są naprawdę piękne, barwne, czerpiące w pełni z bogactwa polskiego języka, a przy tym nie zawierając wyrazów rzadko spotykanych lub zapomnianych, co czyni ów teksty w pełni przystępnymi dla każdego odbiorcy.
„Nareszcie” to doskonała propozycja dla wszystkich miłośników polskiej poezji, jak i również dla każdego, kto poszukuje chwili wytchnienia, refleksji, spokoju w swoim codziennym życiu. To także niezwykła książka dla miłośników natury, przyrody, zwłaszcza tej w polskim, jakże wyjątkowym i niepowtarzalnym, wydaniu. Polecam ten zbiór z pełnym przekonaniem, gdyż chyba każdy z nas potrzebuje, choćby od czasu do czasu, spojrzeć na piękne, słowne obrazy. Tak po prostu.
Uleczkaa38
Ewa Elżbieta Nowakowska Nareszcie – http://www.wforma.eu/nareszcie.html