copyright ©
Latarnia Morska 2011
Rok temu, dokładnie 23 grudnia 2010 r., opublikowaliśmy na naszym portalu (dział „port literacki”) recenzję
Butów Mesjasza niejakiego Kostii Berezina w tłumaczeniu Pawła Laufra. Jak się okazało, tłumaczenie owe to piękny humbug. Rzekomy translator rzekomo zaginionego w 1943 r. rękopisu stworzył tekst, przydając mu cech historycznego i literackiego prawdopodobieństwa. Też dałam się nabrać. To chyba najprzedniejszy żart w polskiej literaturze od 1923 r., gdy to E. Kozikowski wspólnie z E. Zegadłowiczem nakładem oficyny drukarskiej Franciszka Foltyna w Wadowicach opublikowali
Antologię poezji murzyńskiej Niam-Niam.
Jak informował później publicznie E. Kozikowski, był to
typowy apokryf, któremu nadaliśmy pozory autentyczności, opatrując go nawet wstępem o charakterze naukowej dysertacji.
Nadeszły listy – wspomina E. Kozikowski – od szeregu profesorów: Józefa Kallenbacha, Juliusza Kleinera, Aleksandra Brüknera, Jana Łosia, wyrażające uznanie dla tłumaczy za podjęte trudy... Tylko jeden jedyny Tadeusz Sinko poddał w wątpliwość oryginalność tekstów „murzyńskich”. Słynną na on czas historię przywoływał Melchior Wańkowicz w
Karafce La Fontaine'a.
A jak się rzecz miała z
Butami Mesjasza K. Berezina?
Moja recenzja zaczynała się tak:
Mam przed sobą książkę niezwykłą, której tekst odnaleziono w r. 2007 w archiwach Biblioteki Petersburskiej, po ponad sześćdziesięciu latach poszukiwań. Mowa o
Butach Mesjasza. Traktacie o podniesieniu rzeczy zdegradowanej Kostii Berezina. Ów fabularyzowany poemat filozoficzny podjął się przełożyć i opracować Paweł Laufer. A opublikowało, ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wydawnictwo FORMA w Szczecinie.
Sam autor poematu jest mało znany, niemal tajemniczy. Nie wiemy nawet w którym roku się urodził. Wiadomo tylko, że przyszedł na świat z początkiem XX wieku w Babajewie między Sankt-Petersburgiem a Wołogdą. Zmarł zaś w Kowanówku w Wielkopolsce w 1943 r.
Ułamki wiedzy o autorze jednak się zachowały, jak informuje Paweł Laufer w „Apendyksie”
Butów Mesjasza. Źródłem tej wiedzy jest książka
Sto dni Proroka barona Gotfryda von Waldenbauma. Z niej to m.in. dowiadujemy się, że ojcem K. Berezina był Rosjanin, dróżnik, zaś matka z pochodzenia była Polką – zajmującą się gospodarstwem. Jako nastolatek wstąpił do prawosławnego klasztoru Aleksandra Newskiego, by po roku wystąpić i wrócić do rodzinnego miasteczka. Później w niewiadomych okolicznościach trafia do Papignon w południowej Francji, wreszcie do Lublina. Na koniec ląduje w sanatorium dla gruźlików w Puszczy Nadnoteckiej, gdzie po długiej chorobie umiera 16 kwietnia 1943 r.
A po bliższym omówieniu zakończyłam:
Zastanawiając się nad tym wydarzeniem – gdyż za takie uznać należy odnalezienie, przetłumaczenie oraz wydanie tego poematu prozą – dochodzę do wniosku, iż Paweł Laufer powinien za swoje dokonanie otrzymać medal. I to nie z kartofla, a ze szczerego złota. W każdym razie historia literatury to doceni. I pewnie wielu czytelników dostrzegających oryginalną formę i myśl K. Berezina uzna zasługę szperaczo-tłumacza. Także wydawcy należy przybić piątkę.
W ciągu minionego roku czas „przykrył” wywołaną książkę innymi wydawnictwami, gdy tu raptem wpada w ręce listopadowa „Lampa” (11/2011), publikująca obszerny wywiad z Pawłem Laufrem pt. „Ewangelia złomowiska” – przeprowadzony przez Patrycję Janowską i Kazimierza Malinowskiego. Aż podskoczyła mi temperatura i ciśnienie. Co za historia!
Buty Mesjasza okazały się od „a” do „z” mistyfikacją!
Zaraz odszukałam notatki sporządzane w trakcie lektury tegoż poematu. I jest przypis na marginesie: „Być może mamy do czynienia ze zwodem, ale zdają się temu przeczyć dane faktograficzne”. Cóż, owych danych, przyznaję, nie sprawdziłam. Siła misternie „uknutego” tekstu była zbyt wielka...
W wywiadzie udzielonym „Lampie” P. Laufer cytuje fragment mojej recenzji – gdzie wyrażam żal, iż szkoda, że poemat nie ukazał się drukiem zaraz po jego powstaniu, gdyż niewątpliwie miałby wpływ na ówczesne nurty literackie. Podtrzymuję moją opinię i w nowym świetle. W ogóle raz jeszcze przyznać muszę, że nadal jestem pod wrażeniem utworu – i to bez względu na formalną zmianę jego kwalifikacji. To po prostu bardzo dobry artystycznie tekst.
Gratuluję Pawłowi Laufrowi tak inteligentnie przeprowadzonego żartu. Koronkowa, wysokiej próby robota! Medal już nie złoty, a platynowy się należy.
A że (z innymi recenzentami) dałam się nabrać? Nie żałuję.
Prawdę mówiąc – chciałabym częściej w ten sposób być nabierana. Bo, poza wszystkim, ujawniona mistyfikacja dobrze świadczy o sile i kondycji literatury jako takiej.
Wanda Skalska
Kostia Berezin (Paweł Laufer)
Buty Mesjasza. Traktat o podniesieniu rzeczy zdegradowanej –
http://wforma.eu/162,buty-mesjasza.-traktat-o-podniesieniu-rzeczy-zdegradowanej.html