copyright © http://dofi.com.pl 2015
Izabela Szolc jest autorką książki „Śmierć w hotelu Haffner”. Wydało ją Wydawnictwo FORMA, w serii Kwadrat – pisałam o niej już przy okazji omawiania książki „To co obok” Waldemara Bawołka. Historie o kobietach pisane przez kobiety, często kojarzą się z literaturą czysto rozrywkową. Tutaj nic nie jest łatwe i przyjemne oraz niekoniecznie prowadzi do szczęśliwego zakończenia.
Otrzymujemy kilka opowieści, które otwiera historia zatytułowana „Suka”. Czy można być zazdrosną o psa? Okazuje się, że tak. Dwie przedstawicielki płci żeńskiej, ale różnych gatunków konkurują o mężczyznę. Absurdalne? Kiedy jednak zrozumiemy, że nie ma większego oddania, niż to psie, wtedy zrozumiemy uczucie kobiety. Pozostaje jej tkwić u boku suczki, cierpieć w milczeniu i marzyć o słodkiej zemście.
Najdłuższe opowiadanie nosi tytuł „Miejsce”. Główną bohaterką jest Laura, która nie potrafi się odnaleźć. Za to zaplątuje się w niebezpieczny romans z synem swojego męża. Czy kobieta będzie potrafiła wybrać taką drogę, która da jej szczęście? Czy dokona właściwego wyboru? A może nie zdoła tego zrobić?
Nie bez powodu przywołuję te dwa teksty. Pokazują one bowiem kobiety, które uwikłane są w różnego rodzaju emocje, lęki i zależności. Czytelnik otrzymuje opisy sytuacji, czy właśnie uczuć bohaterek. Niektóre opowieści odwołują się do rzeczywistości, z jaką stykamy się na co dzień, ale najczęściej dotyczą stanu psychicznego, który prędzej czy później prowadzi do jakiejś zmiany w życiu kobiet. Jeżeli ktoś tkwi w toksycznym, albo nieszczęśliwym związku, kiedyś może pojawić się ta kropla, która przeleje czarę goryczy. Dlaczego niektóre z bohaterek odchodzą? Nawet jeśli ich relacje miłosne wydają się szczęśliwe? Okazuje się, że tylko z zewnątrz. W środku czują się źle. Decyzja ostateczna – odejście – nie zawsze wydaje się być logicznym wyborem. Ale czy uczucia kierują się logiką?
Bohaterki opowiadań „Śmierć w hotelu Haffner” uciekają od rzeczywistości – często choćby we własne myśli, tu mogą być przecież bezpieczne. Niektóre z tych przemyśleń są jak lawina. Zwłaszcza u bohaterki opowiadania tytułowego: „A głowa gada, gada… W głowie gada. Usta ma zaciśnięte. To ściany mają rozwarte gęby” (s. 160). W tym kalejdoskopie, jakim jest życie i własne myśli trzeba się zmierzyć z rzeczywistością: np. wybrać nagrobek dla dziadków, nawet jeśli ma się zaledwie sześć lat. Czy wtedy zaczyna się świadomość istnienia śmierci? A może rozpad zaczyna się gdzie indziej?
Bohaterki opowiadań Izabeli Szolc kochają, czują się samotne, zmęczone życiem, nieszczęśliwe. Czytelnik za sprawą stylu autorki, wnika do wnętrz ich umysłów. Zderza się z tym co zewnętrzne i wewnętrzne. Okazuje się, że rzeczywistość oraz emocje, z którymi przyjdzie się zmierzyć kobietom nie są łatwe, często trudno znaleźć w nich szansę na lepsze jutro, a jednak próbują zmierzyć się same z sobą, by pójść za tym nikłym cieniem nadziei. Myślę, że proza Izabeli Szolc wymaga skupienia i uwagi. Jednak każdy, kto zmierzy się z opowiadaniami z pewnością poczuje jak ważne są emocje, które nie dość że trudno sobie uświadomić, to jeszcze trudniej opisać za pomocą słów. W książce „Śmierć w hotelu Haffner” autorka udowadnia, że uczucia mają wielką moc, ponieważ zmuszają do poszukiwań – w tym przypadku samych siebie.
Dominika Fijał
Izabela Szolc Śmierć w hotelu Haffner – http://www.wforma.eu/smierc-w-hotelu-haffner.html