7.05.22 Łódź
Biegnę w zawodach z cyklu parkrun na dystansie 5 kilometrów, które odbywają się w łódzkim Parku im. Księcia Józefa Poniatowskiego. To ogólnoświatowa inicjatywa tworzona przez pasjonatów biegania, bez względu na wiek, płeć i sportowy poziom uczestników. Biegi te rozgrywane są niezależnie od pory roku i pogody w każdą sobotę o godz. 9:00 rano w parkach na całym świecie, na specjalnie w tym celu wyznaczonych, zawsze pięciokilometrowych trasach.
To wielka przyjemność, a jednocześnie świetna zabawa przebiec dystans wśród drzew i zieleni, gdy do tego przyświeca poranne majowe słoneczko, a współtowarzyszy nam setka równie pozytywnie zakręconych osób. Start i meta są w rejonie ulicy Inżynierskiej, a przebiegamy parkowymi alejkami dwa okrążenia. Uczestniczę w tym biegu już po raz trzeci, ale miałem sporą przerwę – ostatnio startowałem tu aż osiem lat temu.
Na początku trzymam się czołowej grupy, lecz szybko tracę z nią kontakt, biegnąc swoim tempem, by nie stracić sił, które trzeba umiejętnie rozłożyć na cały dystans. Do mety dobiegam dziewięćdziesiąty na 99 uczestników, którzy ukończyli bieg. Co prawda cieszę się, że nie jestem ostatni, ale uzyskany czas już mnie mniej raduje – osiem lat temu byłem o sześć minut szybszy. No cóż, latka lecą, a poza tym w ostatnich latach przeszedłem poważną chorobę, więc ogólnie wcale nie jest źle.
© Marek Czuku