copyright ©
http://ikarvotumseparatum.wordpress.com 2010
To, co zwróciło moją uwagę w pierwszej kolejności to dziwaczny format. Rzadko kiedy widuje się kwadratowe książki, a jeśli już, to częściej zdarza się tak w przypadku albumów niż beletrystyki. W wydawnictwie Forma jest to jednak standardem, a szybki rzut oka na polecane pozycje z serii city pozwala utwierdzić się w przekonaniu, że inne publikacje wydane są w analogiczny sposób.
Po lekkim szoku w związku z wyglądem książki, postanowiłem zapoznać się ze spisem treści. Na antologię składają się 22 opowiadania. Wśród autorów znaleźli się zarówno uznani twórcy, jak Kazimierz Kyrcz Jr, Łukasz Śmigiel czy Michał Cetnarowski, jak również absolutni debiutanci. Moją uwagę oczywiście zwróciła obecność Roberta Cichowlasa, czyli jednego z naszych konkursowych jurorów, jak również Jurka Kozłowskiego, czyli blogowego Versusa.
Autor posłowia uważa, że z antologii wyłania się zaskakująco spójny i konsekwentny obraz miasta, pesymistyczny, przytłaczający, wręcz depresyjny. Ja się z tym nie zgadzam. Z założenia akcja opowiadań miała rozgrywać się w mieście i nawiązywać do szeroko pojętej tematyki miejskiej. Jednak poza miejscem akcji trudno znaleźć podobieństwa między tekstami. Widzę tutaj ogromny rozrzut zarówno w podejściu do tematu, jak również konwencji. Niektórzy potraktowali temat dosłownie. Tak zrobił Jurek Kozłowski, którego „Simulacra” jest koszmarną wariacją na punkcie popularnej gry „Sim City”. Ale są też teksty, których akcja mogłaby się rozgrywać gdziekolwiek indziej bez żadnej straty dla fabuły czy klimatu. Niektóre teksty są do bólu dosłowne i odrażające, inne odwołują się bardziej do psychologii albo stanowią zabawę konwencją (szczególnie spodobały mi się zabawy wampiryczne).
Na szczególną uwagę zasługują dwa teksty. Po pierwsze „Płuca w płomieniach” Jakuba Małeckiego. Po drugie „Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny” Pawła Ziętka.
Po tym, jak zawiodłem się na zbiorze „Zaksięgowani” Małeckiego, po przeczytaniu jego opowiadania w „City 1” byłem w szoku. Nigdy nie spodziewałem się, że uda mi się przeczytać coś tak obrzydliwego i przerażającego. O ile wszystkie ucinane głowy, wariatów wymachujących siekierą i morza posoki przyjmuję ze spokojem (a często nawet ze znudzeniem), tak historia Małeckiego wstrząsnęła mną mocno i śniła mi się po nocach. Historia nie dość, że przerażająca, to jeszcze prawdopodobna. Nie wiem, na ile trzeba mieć zryty beret, żeby coś podobnego wymyślić, ale jestem pod niesamowitym wrażeniem. Na 11 stronach udało się zawrzeć to, czego często nie udaje się w kilkusetstronicowej powieści. „Płuca w płomieniach” to kwintesencja zła, okrucieństwa i szaleństwa tkwiącego w człowieku. Tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Absolutnie genialne.
Ziętek natomiast nie jest tak przerażający jak Małecki (i całe szczęście, bo drugie takie opowiadanie w zbiorze to byłaby przesada), ale za to w bardzo sprawny sposób dotyka tematów, które są na czasie i jest do bólu realistyczny. Jego bohater – Polak, spędza życie na emigracji. Mieszka i pracuje w Londynie w dzielnicy Amersham. Los sprowadza go do baru kebab, który kryje mroczną tajemnicę. Po przeczytaniu opowiadania awersja do kuchni tureckiej gwarantowana. Ale wcześniej czeka nas dużo emocji, wciągająca narracja, nienaganny styl i fantastyczne opisy pozwalające poczuć brud, smród i ubóstwo.
Pozostałe teksty są tak różnorodne, że napisać o nich nie sposób. Czytelnik jest straszony na rozmaite sposoby. Źródłem grozy jest opuszczone kino, śniegowy bałwan, a nawet skrzynka na listy. Pod względem czysto warsztatowym opowiadania, co zrozumiałe, stoją na różnym poziomie, niemniej pomysły autorów są miejscami tak odjechane, że z pewnością warte uwagi.
Streszczanie wszystkich tekstów mija się z celem, zatem zachęcam miłośników grozy do lektury, a piszących do udziału w konkursie. Antologia „City 1” jest warta zachodu.
Blackgrzywa
City 1. Antologia polskich opowiadań grozy –
http://www.wforma.eu/63,city-1.-antologia-polskich-opowiadan-grozy.html