copyright ©
www.papierowemysli.pl 2013
Kronika powrotu jest zbiorem szkiców, które Artur Daniel Liskowacki publikował na łamach różnorakich czasopism literackich w latach 2002-2012, a właściwie, jak sugeruje podtytuł w latach 2012-2002. To odwrócenie chronologii ma swoje znaczenie, wszak mamy do czynienia z powracaniem. Zresztą te ramy czasowe mają charakter raczej umowny – autor chętnie sięga bowiem do jeszcze bardziej odległej przeszłości.
Eseje Liskowackiego skupiają się przede wszystkim na różnych odcieniach kultury, z literaturą na czele. Przy czym nie chodzi w tych rozważaniach o tej kultury apoteozę, bardzo często traktowana jest ona bowiem z dużą dozą ironii. Pisarz nie ogranicza się do kultury wysokiej – pochyla się on również nad popkulturą – na przykład w postaci tzw. literatury młodzieżowej, która – jego zdaniem – współcześnie nie istnieje. Czytając te rozważania natychmiast włączył się u mnie zmysł polemiczny, a przed oczyma stanęła mi seria o Feliksie, Necie i Nice autorstwa Rafała Kosika, która doskonale spełnia warunek przynależności do literatury dla młodzieży, a poza wszystkim zachowuje ducha i literę książek pisanych kiedyś przez Edmunda Niziurskiego czy Adama Bahdaja.
Liskowacki poświęca tez sporo czasu innym dziedzinom kultury – pisze o filmach Andrzeja Wajdy, o malarstwie Andrzeja Żywickiego, czy nawet o rzeźbach Ernsta Barlacha. Tym, co sprowadzane jest do wspólnego mianownika, jest motyw powrotu, ale i przemijania. Autor skupia się na pamięci i jej braku, zastanawia się nad ulotnością wspomnień, które zmieniają się w niepewne reminiscencje. Osią esejów jest więc przemijanie, które sprawia, że prawdziwy powrót nigdy nie jest możliwy, ale że być może treścią życia jest konieczność powracania jakby na przekór twardej materii życia.
W esejach Liskowackiego mamy wreszcie do czynienia z bogactwem językowym. W zależności od miejsca, w którym dany tekst był publikowany, autor posługuje się językiem felietonowym lub nieco bogatszą frazą. Niektóre szkice ujawniają autobiograficzne wyznania autora, w innych spiera się on z otaczającym światem. Trzeba przyznać, że książkę czyta się doskonale – także dzięki literackości języka, jakim posługuje się pisarz.
Kronika powrotu może być takim powrotem także dla czytelnika, który odświeży sobie własne zachwyty prozą Tadeusza Konwickiego, czy też dawno zapomnianymi wierszami Czesława Miłosza. Ale owemu odświeżeniu podlega też nostalgiczny powrót do czasów, gdy – zamiast esemesów – przesyłaliśmy sobie małe karteczki, albo gdy rogiem Amaltei nie był hipermarket na obrzeżach miasta. Ta książka żywi się także tego rodzaju nostalgiami – w swym odwróceniu, a może odbiciu.
Warto powracać. Zwłaszcza do książek. Jak w pewnym momencie zastanawia się autor: „A jeśli nie ma niczego poza językiem? To znaczy, że książki są jedyną wiecznością?”. Ja jestem gotów na przyjęcie takiego założenia...
Krzysztof Maciejewski
Artur Daniel Liskowacki
Kronika powrotu –
http://www.wforma.eu/218,kronika-powrotu.html