Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Wojciech Juzyszyn Efemerofit
Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny
Gustaw Rajmus Królestwa
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
BERNACKA-AULICH MARIA (1893-1989). Lwowianka i zesłanka; siostra Ludwika Bernackiego, bratowa profesora Witolda Aulicha, który po 1945 roku pozostał we Lwowie i tam zmarł. We Lwowie pozostała również Maria (Marynka) Bernacka, wdowa po Ludwiku Bernackim, wieloletnim dyrektorze Ossolineum.
Wróćmy do sybiraczki Marii Aulich, wywiezionej tym samym transportem, co Sylwia (Sydzia) Urich i jej rodzina (13 IV 1940). Z relacji Marii Aulich korzystam dość często, przyrzekam, że nie zignoruję jej świadectwa („Pamiętnik. Rok 1940-1946”), choć tu i ówdzie przeszkadza mi chaotyczność: „Matka Sydzi bardzo chora (...). Staruszka — strasznie się męcząc z wycieńczenia — umarła. Jesteśmy z Sydzią same, a węzły naszej przyjaźni jeszcze bardziej zacieśniły się. Pracujemy dalej, mieląc na żarnach zboże. Sydzia sprzedaje resztki rzeczy na omastę i wciąż pilnuje, bym ja głodna nie była. Naprawdę Żydówka zakasowała katoliczki, odwdzięczyć się jej nie mam czym, bo to trudne do odwdzięczenia, jedynie jej mogę moją przyjaźń ofiarować” (Czajan, V 1945).
I kolejny fragment. Maria Aulich w żadnym razie nie fantazjuje, koloryzują i fantazjują poeci: „tak strasznie głodujemy, że zupełnie nam sił brak. Jak gdzieś zdechnie krowa, osioł, koń, to do godziny rozbierzemy, że śladu nie zostanie. (...) Są Polacy, którzy jedzą psy i koty, i jeże, ale ja jeszcze tego nie próbowałam” (Czajan, III 1945).
[1 III 2025]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki