Obejrzeliśmy Incepcję, tzn. ja obejrzałam do końca, towarzystwo wczoraj imprezowało, woziło się, odwoziło. Paddy jest oazą cierpliwości. Przeniknął przez ścianę. matka Sary po raz trzeci wykrzyczała: wynoś się stąd. Prawie wstał.
– Ona tak ciągle?
– Tak.
– Ale te dzieci przecież są małe.
– Ale one nie płaczą, trzaskają tylko drzwiami.
– A to rzeczywiście, nie są takie małe.
– Paddy, wynoś się z tego łóżka, zaraz południe.
– O, widzę, że się czegoś od niej nauczyłaś.
I w tym miejscu nastąpiła demonstracja siły, zrzuciłam Paddy'ego z łóżka.
Plusk fali o skrzydła, coś wisi w powietrzu, opada. Później ryk i w przeciwnym kierunku oddalające się cienie. Wypełniona Paddy'm, patrzę jego oczami, inną radością. Dlaczego słuchasz jaskółek, które nie mogą odnaleźć drogi? Pytam, bo nie odpowiadając, mamy szansę zebrać porozrzucane jajka. Chociaż proporcjonalnie do ilości jest więcej skorupek. Hulamy na grzbietach owiec, czerwienieją, a ty strzelasz z palców. Zainteresowani przynoszą ubrania w kratę, wykończone bydlęcą skórą szaliki. Prasuję, podziwiając spokój i ciszę. Zapadła jednym cięciem. Najbardziej lubię kobiety w turkusowych sukniach, które pachną Paddy'm. Pięknieją. Obok wystrzelonych korków rytmicznie się kołyszą. kopytka znowu dały o sobie znać. Paddy przyjechał z nocki i jedyne co powiedział:
– Będzie padał deszcz.
© Małgorzata Południak