nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Miniaturki dla Leny", www.papierowemysli.pl, 04.11.2010

copyright © www.papierowemysli.pl 2010

Pewien klasyk, którego nazwiska nie pomnę (a dowodzi to tylko tyle, że pamięć bywa ulotna), a więc klasyk ten stwierdził, że książki dla dzieci powinno się pisać tak samo, jak dla dorosłych, tylko lepiej. Ta prawidłowość dotyczy również gatunku poezji określanego jako poezja dziecięca, a nader licznie reprezentowanego w literaturze przez wszelkiej konduity epigonów Jana Brzechwy i Juliana Tuwima. Zazwyczaj przy okazji obcowania z tą formą wypowiedzi mamy do czynienia z przekazem infantylnym, uproszczonym, ograniczającym się do rymowanej wypowiedzi bez ambicji, co stoi w oczywistej sprzeczności z tezą klasyka o zapomnianym przeze mnie nazwisku. Ale można przecież zupełnie inaczej...

A że można, dowiódł tego właśnie Grzegorz Strumyk we wznowionym przez Wydawnictwo FORMA (w uzupełnionej postaci!) tomiku wierszy Re _ Le Rutki pisanych dla córeczki o wdzięcznych imionach Lena Ruta. Poeta dokonał w nim rzeczy arcytrudnej – wybudował pomost pomiędzy dziecięcym i dojrzałym postrzeganiem świata, a właściwie pomiędzy poetyckimi językami obu tych światów. Przy okazji uzyskał zupełnie nową jakość – poprzez dobór dorosłej formy przekazu do zgoła niedorosłego języka (w tym przypadku medium is NOT a message).

Tu mała refleksja nieco innej natury – kiedy twórca pragnie skoligacić w swoim dziele dzieciństwo z dorosłością, to zazwyczaj wybiera inną drogę – nadając utworowi cech uniwersalnych, czy też warstwowych. Przykłady? Mały Książe w literaturze, albo Shrek w animacji – oba przypadki są do siebie o tyle podobne, że czytelnik lub widz może wrócić do tych tytułów wiele lat po lekturze albo seansie, a wówczas odnajdzie w nich treści wcześniej niedostępne. Ale żeby dokonać rzeczy odwrotnej – to zakrawa już na trudność niebywałą, i to nie tylko ze względu na ciągłość trwania życia i niedobory w fabryce produkującej wehikuły czasu. Zresztą, czas jest, jak wiadomo, pojęciem względnym, a jak stwierdził niejaki Clifford D. Simak także „najprostszą rzeczą”. Co nie oznacza wcale, że łatwo się nim posługiwać.

Jak więc dokonał tej sztuki Grzegorz Strumyk? Pisząc wiersze, które doskonale odnajdują się w dorosłej antologii wierszy, a przy okazji docierają do umysłu dziecka. Poprzez tzw. dziecięcy sposób patrzenia, wzbogacony o „dorosłą” refleksję. Bo jeśli w każdym z nas zostało podobno coś z dziecka, to również i w dzieciach ukrywają się dorośli. Jak w wierszu zatytułowanym: Co my tam wiemy:

Jeśli jesteś drobiną
A jesteś

To ja jestem
Tylko trochę większą

Tyle samo co ty
Nie wiem (...)

Te wiersze spełniają bardzo istotną rolę – mogą nauczyć małych czytelników poetyckiej wrażliwości na słowo, wprowadzić dzieci w dorosły świat bez rozmów uświadamiających i „świerszczyków” przeglądanych ukradkiem pod ławką. Dorosły czytelnik nie będzie pokrzywdzony – lektura stanie się magicznym wehikułem czasu niosącym go do „kraju lat dziecinnych” oglądanego przez dwuogniskowe okulary. Ale w końcu, jak pocieszająco napisał w jednej ze swoich powieści amerykański pisarz Tom Robbins: Nigdy nie jest za późno na szczęśliwe dzieciństwo...

Krzysztof Maciejewski


Grzegorz Strumyk Re _ Le Rutkihttp://wforma.eu/156,re-_-le-rutki.html