copyright © "Nowy Napis Co Tydzień" 2022
„Zapojutrze” to książka brutalnie szczera i brutalnie prawdziwa. Narracja, która bez najmniejszych upiększeń, z psychologiczną wnikliwością, a zarazem niemal reporterską dokładnością przedstawia skomplikowane relacje rodzinne.
Moglibyśmy nawet powiedzieć, że „antyrodzinne”. Bo tak wypadałoby określić dynamikę zdarzeń, jaką przyjdzie obserwować czytelnikowi na kartach „Zapojutrza”. Brutalny spektakl rozpisany na troje głównych aktorów – matkę, ojca i syna – oraz kilkoro drugoplanowych postaci, choćby dziadków. Teatr to z jednej strony cichy i pozbawiony w dużej mierze spektakularnych scen – składający się z sytuacji pozornie prozaicznych, którymi nasączone jest codzienne życie. Zarazem właśnie wśród owej li tylko pozornej ciszy domowego ogniska ma miejsce prawdziwie trawiący pożar.
Pożar niszczący szanse na jakiekolwiek zdrowe relacje, zostawiający zgliszcza w psychice dziecka poddanego wieloletniej batalii matki i ojca, niweczący szansę dorastającego chłopca na zwyczajne życie i budowanie wartościowych relacji w przyszłości. Bo tak właśnie zbudowana jest narracja w książce Gwiazdy-Elmerych – oparta na nieustannych kontrapunktach między retrospekcjami ukazującymi rozpalający się ogień nienawiści i patologii trawiącej rodzinę a opisami przeżyć dorosłego już bohatera toczącego nierówną batalię z samym sobą i z własną przeszłością, by tylko w jakikolwiek sposób spróbować odciąć się od dawnych zranień. Bo czy w ogóle można marzyć o ich zaleczeniu?
„– Nasz czas dobiega końca. – Łagodny głos terapeutki przenosi go z przedszkola na fotel w gabinecie. Już czas wrócić do rzeczywistości. – Za tydzień następne spotkanie. Pasuje ci termin?
Znów czuje, że ona poluje na jego wzrok. Nie da sobie wiercić w mózgu.
– Tak – odpowiada cicho.
– Potrzebujesz jeszcze czegoś ode mnie? – Zdanie klucz pada na pożegnanie. Co by zrobiła, gdyby powiedział ‘tak’? ‘Tak, potrzebuję, by ktoś mnie przytulił. Pogłaskał po policzku’.
– Nie. Niczego teraz od pani nie potrzebuję. – Spojrzeniem wciąż błądzi po białych ścianach gabinetu. – Będę za tydzień. – Wstaje powoli, udaje mu się nie patrzeć na kobietę, ale nie udaje mu się nie czuć, że ona wciąż poszukuje jego spojrzenia. – Do widzenia – mówi w przestrzeń”.
Tak właśnie przedstawia się czytelnikowi tej mocnej realistycznej prozy psychologicznej główny bohater – mężczyzna kruchy, nieradzący sobie z codziennością, zdewastowany przez niezdrowy klimat rodzinnego domu. Główny bohater, ale czy protagonista? Niezupełnie. Bowiem to nie on w istocie jest instancją napędzającą akcję tego dramatu. Kto zatem? Ojciec? Nie, wbrew pozorom i typowemu schematycznemu oglądowi sytuacji, który może się narzucać, gdy słyszymy o „rodzinie patologicznej”, ojciec w tym przypadku nie jest głównym i jedynym winowajcą. W ogromnej mierze to on właśnie jest ofiarą, osobą, która stara się za wszelką cenę utrzymać kontakt z synem, która o owego syna walczy, lecz która musi polec w konfrontacji z matką traktującą opiekę nad dzieckiem nie tyle jako pragnienie matczynej miłości, ale jako skalp w krwawym pojedynku z byłym małżonkiem.
Ten ostatni znajduje się pod ostrzałem – nie tylko byłej żony, ale też aparatu sprawiedliwości i opieki społecznej, które to z zasady stają po stronie rodzicielki, z automatu odmawiając ojcu jego praw. Gwiazda-Elmerych pokazuje więc w swojej prozie nie tylko psychologiczne studium toksycznej relacji wewnątrz rodziny, ale kieruje też swoje zainteresowanie w stronę niesprawnego i skorodowanego systemu, który choć wedle oficjalnych zapewnień chce dbać o dobro dziecka, w istocie niejednokrotnie krzywdzi je, opierając się nie na rzetelnym oglądzie sytuacji, ale na utartych przekonaniach:
„Grzegorz czytał pismo i czuł się najbardziej samotnym człowiekiem na świecie. Jedynym obywatelem bezludnej wyspy w całej galaktyce, gdzie nie ma nikogo, ani jednej osoby, która chciałaby pomóc mu w ocaleniu syna. Małego chłopca coraz bardziej zamykającego się w swoim świecie, gdzie może odciąć się od zboczonej babki, chorej matki, całej armii bakterii, z którymi należy walczyć do samego końca. Końca małego chłopca”.
Ale pomyliłby się również ten, kto przyjąłby wprost wykładnię, wedle której „Zapojutrze” to psychologiczny dramat sądowy odwracający role i prezentujący batalię o dziecko z perspektywy ojca. Podobnie jak choćby filmowa „Sprawa Kramerów” Roberta Bentona z oscarowymi rolami Dustina Hoffmana i Meryl Streep. Nie, w przypadku „Zapojutrza” rzeczywistość nie wygląda tak prosto. Tu żaden z bohaterów nie jest do końca pozytywny, ale w istocie obiektyw Gwiazdy-Elmerych nawet postaci matki nie przedstawia wyłącznie jako schwarzcharakteru. Mówimy: „obiektyw”, bo autorka w istocie niczym skrupulatny reporter niepostrzeżenie wkracza do wewnętrznego świata swych bohaterów, nie tyle po to, by oceniać, ale by przyglądać się ich zachowaniom i motywacjom.
Jeżeli wczytamy się z uwagą w narrację tworzoną przez autorkę, narrację złożoną z prostych opisów i niczym nieupiększonych, często bardzo naturalistycznych dialogów, zauważymy, że nie mamy tu do czynienia z osądem dokonywanym nad postaciami, lecz z próbą zrozumienia ich działań i psychologiczną analizą. Ta analiza ma na celu próbę odpowiedzi na pytanie „dlaczego?”. Dlaczego rodzina, która z założenia powinna być przestrzenią spokojnego rozwoju dziecka staje się dlań nie oazą spokoju, a piekłem? Dlaczego ojciec jawi się jako figura słaba w kontekście wewnętrznej dynamiki rodzinnej, a zewnętrznie zostaje poddany presji, której nie jest w stanie sprostać? Dlaczego matka jest nader odległa od realizowania roli opiekunki, kobiety miłującej tak samo dziecko, jak i ognisko domowe?
„Wracali z przedszkola. Nawet nie było mu specjalnie zimno w bluzie, którą dostał od przedszkolanki. Kolejnej bluzie, którą dostał. Padało, ale jakoś dało się wytrzymać. Matka co chwila, chudą ręką, popychała go do przodu.
– Szybciej, gamoniu. No, ruszaj się...
Czuł, że jego nogi nie mogą już szybciej iść. Matka trzepnęła go w tył głowy, zachwiał się. Potem pomyślał, że jak podbiegnie kilka kroków, to matka będzie zadowolona. Potknął się, przewrócił. Matka nie była zadowolona.
– Taki sam pokraka, jak ojciec. Stoczniowiec pierdolony...
Kobieta pochyla się i łapie Tomka za rękę. Ciągnie. Nieważne, że dziecko nie zdążyło wstać, że rozpaczliwie próbuje to zrobić. Kobieta przez chwilę ciągnie dziecko po chodniku”.
Ponownie – powierzchowne spojrzenie na zdarzenia rozgrywające się na kartach „Zapojutrza” mogłoby doprowadzić do konstatacji, że matka to postać z gruntu zepsuta i zła. Lub w najlepszym przypadku niezdolna do przeżywania zdrowych emocji, w czym przeszkadzają jej zaburzenia psychiczne. To jednak znów spłaszczenie literackiej wiwisekcji relacji społecznej kreowanej przez Gwiazdę-Elmerych. Autorka nie stawia w swojej książce łatwych diagnoz, zwracając uwagę na skomplikowane uwarunkowania społeczne i psychologiczne (a także nazwijmy to: administracyjne), w jakich przychodzi funkcjonować bohaterom. Matka nie jawi się tu tylko jako postać wyzuta z emocji i apodyktyczny kat względem współmałżonka, jak i syna. Aczkolwiek jej obraz jako kata jest w tej prozie rzecz jasna obecny. Postać ta jest jednak także osobą skrajnie niedopasowaną do roli społecznej, której realizacji wymaga od niej rzeczywistość. Jest to matka, która nie chce być matką. A to w połączeniu z jej psychicznymi uwarunkowaniami sprawia, że staje się kreatorką dramatu, w którym współuczestniczą ojciec i dziecko.
Ów dramat tworzony przez Gwiazdę-Elmerych ma wiele odcieni, tych czarnych i tych szarych. W tej realistycznej, chwilami wręcz szorstkiej, narracji uwidacznia się z mocą życiowe doświadczenie oraz wykształcenie autorki. Gwiazda-Elmerych to bowiem nie tylko doświadczona dziennikarka oraz pisarka, ale również osoba o znaczących doświadczeniach psychologicznych i pedagogicznych. Jako dziennikarka pracowała między innymi w takich mediach jak TVN, TVN24, „Dziennik” czy „Focus Historia”. Niejednokrotnie dała się poznać jako autorka reportaży o tematyce społecznej. W 2001 roku otrzymała nagrodę Prix CIRCOM Regional za jej program informacyjny Nareszcie sobota. Jako pisarka wydała kilka powieści, w tym „...nie całkiem dobra kobieta” z 2010 roku czy „Toto” z roku 2014. Jest także autorką zbioru reportaży „Czy Bóg tutaj”, książki, która powstała na podstawie jej telewizyjnych reportaży z lat 2008-2010 opowiadających o mieszkańcach małych polskich wsi, ich codziennych problemach i spojrzeniu na ważne życiowe tematy takie jak miłość, szczęście czy śmierć. Ten niezwykle bogaty i różnorodny dorobek pokazuje uwrażliwienie pisarki na kwestie społeczne i bliską jej chęć przyglądania się zwykłym ludziom w intymnych sytuacjach.
Nie inaczej jest w „Zapojutrzu”, w którym dodatkowo daje się odczuć znaczenie innych doświadczeń autorki – tych związanych ze studiami z zakresu psychologii i pedagogiki, które stały się jej udziałem na Uniwersytecie Szczecińskim. Sama Gwiazda-Elmerych określa dziś siebie jako dziennikarkę, pisarkę, trenera biznesu, coacha i mediatora korzystającego z dorobku pedagogiki i psychologii. To wszystko z pewnością przynosi owoce także w jej najnowszej powieści. Tak pod kątem budowy postaci i fabuły, jak przy kreowaniu spotkań bohatera – dorosłego syna – z psychologiem, jak też w warstwie o wiele głębszej, gdy Gwiazda-Elmerych z mocą uwidacznia skazy i zranienia trapiące jej bohaterów:
„Teraz Tomasz stoi i czeka, tak jak kilka osób obok. Nigdzie się nie spieszy.
Może odwiedzić matkę? Myśl pojawia się niespodziewanie. Ale jaki to miałoby sens? Wykrzywia usta z odrazą, przypominając sobie brudny dzwonek przy drzwiach do mieszkania. A jednak myśl, by odwiedzić matkę, nie ustępuje.
Nie ma jej nic do powiedzenia. Nigdy nie miał, zawsze to ona mówiła. „Pocałuj mamusię”. „Powiedz, że kochasz mamusię”. „Tylko mamusia cię naprawdę kocha”... Pamięta jej wychodzące z czaszki oczy, nieprzyjemnie suche i szorstkie usta na jego czole, na jego policzkach, na jego ustach”...
„Zapojutrze” to książka prosta, a jednocześnie bardzo skomplikowana. Prosta jest w formie i języku, podając czytelnikowi prozę odartą ze zbędnych ozdobników, prezentującą świat w sposób dosłowny, nierzadko gorzki. Zarazem jest to rzecz skomplikowana, bo autorka wkracza tu na szerokie i niespokojne wody ludzkiej psychiki, zaglądając w skomplikowaną sieć relacji międzyludzkich. Egoizm miesza się tu z bezradnością. Troska o dziecko z patologicznymi zachowaniami. Niemożność pogodzenia się z samym sobą i niewola traum przenika się z próbą zrozumienia własnej historii. Przeszłość nieustannie oddziałuje na teraźniejszość i wpływa na przyszłość. To proza odważna i bezkompromisowa. Powieść, która nie pozostawi nikogo obojętnym.
Maciej D. Woźniak
Małgorzata Gwiazda-Elmerych Zapojutrze – http://www.wforma.eu/zapojutrze.html