nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Włoski sen", https://czytanieisluchanie.blogspot.com, 01.08.2019

copyright © https://czytanieisluchanie.blogspot.com 2019

„Bo sen we Włoszech jest równie ważny jak Madonna” – to cytat z książki Piotra Kępińskiego, i to te słowa posłużyły mi do zbudowania tytułu tego tekstu. A tak naprawdę ten tytuł powinien brzmieć: „Włoski sen, polski koszmar”.
Bo w czasach, gdy potężna „Agora” wydaje szmirę zatytułowaną „Kolejne 365 dni” Blanki Lipińskiej; gdy zacna oficyna „Czarne” ma w ofercie „Nadwiślańskie serca” czy nomen omen „Pewnej nocy we Włoszech”, a „Czerwone i Czarne” szczyci się serią poradników Lwa Starowicza i biografią Maleńczuka, gdzie na okładce stoi „ćpałem, chlałem i przetrwałem”, to w tych czasach wychodzi w niewielkim wydawnictwie „Forma” książka niemal wybitna.
„Po Rzymie, szkice włoskie”, jeśli nie zostanie zauważona szerzej, przynajmniej w kilku literackich konkursach, to znaczy, że – jak mówiła ostatnio (u mnie) Dobromiła Jankowska – „w Polsce jest za dużo słabej literatury”. A ja dopowiadam: a ta dobra jest niezauważana.

Ale po kolei.
Szkice włoskie, to jak to woli – eseje, felietony Piotra Kępińskiego spisane w latach 2016-2018. Część z nich znalazła już swojego czytelnika, bo były drukowane w Rzepie i Wyborczej. Ale jak stoi w stopce – większość, to nowości. I to nowości znakomite.

Dawno nie czytałem książki o mieście, kulturze, ludziach, filmie, gospodarce, polityce w takim ujęciu. Nie biega mi li tylko o erudycje autora. Ale widza (bo na To Się Patrzy) ujmuje przede wszystkim styl bacznego, srogiego obserwatora codzienności w Rzymie.
Wieczne miasto – nie to z letniej widokówki, ani to z przewodników, także nie to z telewizyjnych programów geopolitycznych. Wieczne miasto Kępińskiego jest z krwi, kości i śmieci. Zbudowane z wulgarności, z poezji, prozy przedmieść.

Byłem niby w Watykanie, niby w Rzymie. Bo cel nie zawsze był skonkretyzowany, zaledwie cztery razy. Dwa ostatnie – zabrały mi więcej czasu. Spałem w klasztorze przez czternaście dni, potem w dobrym hotelu przez dwanaście dób. Łaziłem, zwiedzałem, jadłem, piłem, a nawet tańczyłem i udawałem mima. Zdarzało się, że się modliłem. Jeździłem metrem, skuterem, autobusami, taksówkami, pociągami. Napisałem pięć reportaży z Rzymu, a może z Watykanu. Nie ma czego wspominać, bo przy tekstach Kępińskiego – który na stałe zamieszkał w Rzymie – moja dłubanina to zwykła pańszczyźniana robota.

W tych esejach najmocniej urzeka mnie życie codzienne przeplecione z odniesieniami do kultury, zwłaszcza tej celuloidowej. Takie filmy jak „Przerwane pocałunki”, „Złodzieje rowerów”, „Sacro GRA” to nie tylko rzymska klasyka gatunku, to oddech tego - opisywanego miasta. A to jak na to patrzy autor „Po Rzymie”, pozwala i czytelnikowi inaczej interpretować te obrazy, własne wspomnienia, wyobrażenia. Wszystko (niemal) dzieje się od nowa, jak od odpustowej zabawce – lunecie.
Zresztą w mojej opinii Kępiński po trosze przypomina bohatera „Złodziei rowerów”. I nie trzeba zbytnio zgłębiać biogramu autora, by postawić taką tezę. Wystarczy przeczytać tę książkę. A to trzeba zrobić bezwzględnie.

Z Piotrem Kępińskim w tym samym czasie pracowałem w „Dzienniku”. On szefował „Kulturze”, ja „Warszawie”, potem „Magazynowi”. Poza „cześć” na redakcyjnych korytarzach, nic nas nie łączyło. Teraz tego żałuję. Żałuję dlatego, bo czytając – słucha się tego autora jasno i wyraźnie. Dokładnie słychać dźwięk jego słów. Jest nad wyraz przekonywający. Może dlatego, że Kępiński jest poetą, a (ja) poetów staram się pojmować, zrozumieć.
Ale czy decydując się zamieszkać we Włoszech, o takim Rzymie śnił? Bo jak sam pisze: „Kiedy sen się kończy , Włosi budzą się w kraju przesiąkniętym hipokryzją, cynizmem i egoizmem”.
Ale Kępiński Włochem nie jest, zatem niech sen trwa. Nawet jeśli czasami przeplata go koszmar. (...)
Jarek Holden



Piotr Kępiński Po Rzymie. Szkice włoskiehttp://www.wforma.eu/po-rzymie-szkice-wloskie.html