Dowiedziałem się wczoraj o śmierci Jean-Claude Carriere’a, poety, dramaturga, aktora, rysownika, reżysera, wybitnego scenarzysty filmów Bunuela, Formana, Malle’a, Godarda, Saury, Wajdy, zdobywcy Oskarów, współpracującego z Peterem Brookiem przy jego monumentalnych realizacjach teatralnych, autora, znanego czytelnikom polskim choćby ze swoich „Alfabetów”: Zakochanego w Indiach, czy Zakochanego w Meksyku. Miałem szczęście spotkać się z nim (w towarzystwie mojej żony i tłumacza sztuki, którą zrealizowałem w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora, Kazimierza Skorupskiego, inicjatora tego spotkania) w jego paryskim mieszkaniu. Trzy lata temu.
Kiedy żegnaliśmy się, była w tym pożegnaniu jakaś – całkiem niekonwencjonalna – nuta tkliwości. Serdecznie bliskiego ciepła, mającego przetrwać ponad i poza tym, co ustanawia hierarchie doniosłości osób. Podczas tamtego wieczoru, nie upomniała mnie świadomość, że rozmawiamy w nuklearnym centrum bibliofilskiego promieniowania. Tysięcy tomów, wśród których oddychały unikatowe rarytasy. Przez pokój przeszedł majestatycznie kot. Książki milczały.
© Bogusław Kierc