nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Dariusz Muszer, 123. Hannover, Ze wspomnień krzaczka porzeczki (1)

2018-01-01 00:01

O tym, jak miałem pojechać, a ziemia zadrżała

 

Miałem pojechać na sylwestra, ale nie pojechałem, bo rabarbar się rozchorował. Coś mu poszło na liście. Jakaś żyłka pękła, jakiś niedomóg chwycił za nogi, a rabarbar zległ, zwinąwszy się w rulon na wyrku w ziemiance. Poza tym u nas dzisiaj deszczowo i wichurzasto. Południowo-zachodni tak się rozochocił, że bez tarczy ochronnej do niego nie podchodź. Oczywiście chodzi o wiatr. Żywopłot z ligustru trochę nas chroni.

Koło nosa przeszedł mi makowiec. Dokładnie się mu przyglądałem, jak szedł. Nogi miał trochę krzywe, głowę czarną, a rozłogi z ciasta. Nawet nie pomyślałem o konsumpcji, gdyż nazbyt byłem zaabsorbowany szukaniem nożyczek. Chciałem sobie coś wyciąć. Gdy w końcu znalazłem, okazało się, że nie mam zezwolenia na wycinanie i na używanie nożyczek. Złożyłem podanie i czekam.

Pierwszy wybuch usłyszałem gdzieś koło szesnastej. Potem przyszły kolejne. O dwunastej w nocy rok 2017 zderzył się z rokiem 2018. Albo jakaś rakieta międzykontynentalna musiała trafić w pobliski skład broni. Niebo zajaśniało, ziemia zadrżała, myszy zbiegły, a jeże podniosły krzyk. Rozpętała się wojna. Po kwadransie przestała się pętać. A potem zadęto w trąby, dając sygnał do rozpoczęcia polowania na ludzi. Istna sieczka.

Krzyczałem, że jestem tylko krzaczkiem porzeczki, ale nikt nie chciał mi uwierzyć. Pierwszy strumień z miotacza ognia dotarł do mnie z lewej. Potem były następne. Tyle jeszcze spostrzegłem, że żołnierze Nowego Roku mieli czyste mundury i brudne ręce.

© Dariusz Muszer

►oficjalna strona internetowa autora