nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

MACHNIĘCIA, Lubliniący, czyli dzienniczek sprawozdawczy 4

2017-12-01 16:14

26 września 2016, 4

Las kukurydzy usychający, kołyszący. Za nim domek z ogrodzonkiem i trawką pustą. Zabudowa podmiejska gęstnieje i kosi wzrok działkami pracowniczymi, jak to się nazywa. Przedmieścia Warszawy z prędkimi skrętami ulic, wiadukty. Krajobraz robi się masywny, i taki bez przerwy.

Po niebie samolot i jeszcze dwa. Ekrany. Polska ekranem stoi i głuszy huk gospodarczy.

Poruszenie wśród rodziny. Ojciec doglądając gromadkę. Niby młody taki, z kolczykiem w uchu, swobodny. Miły głos, z kraciastej koszuli flanelowej brzuszy mu się. Ciepłym wzrokiem obejmujący latorośle o kupowaniu czegoś mówiące. Korytarz gęstniejący na Warszawie Zachodniej. Staszek wysiadający na żelazny pojazd do Krakowa. Mnie dalej, do Lublina wiozący pociąg.

Peron tak jak lotnisko nie jest miejscem niczyim, nie jest przestrzenią. Jest w nim ruch  we wszystkie strony się kierujący. Oczekiwanie tego i tych, patrzenie, śmiech, zapachy jedzących, nuda pojedyncza i czasem mnoga. Bagaże i ludzie zaludniają ślizgi peronowe na War-Zach.

Obok mnie jedzące bułki. Mielonka uniwersalna, a pani ma chleb czymś wypchany. Młodzieniec siedzący od Włocławka niezauważony pije colę i kciukujący smartfona.

Trzaski zewnętrzne, tunel do Centralnej miesza mi w głowie. Mlaskająca bułka i chleb. Wjazd do sztucznego świata Centralnej. To jakby do szpitala wjechać lub nawet dalej. Bagaże i ludzie stojący, ktoś z pieskiem przychodzący do wysiadającej kasztanowowłosej.

Już teraz nowe napchanie się robi, nowe bagaże i ludzie. Trochę mniej tego bagażu i ludzi.

© Maciej Wróblewski