Kiedy czytam zapiski wezgłowiowe sprzed tysiąca lat, moje pismo szybkie staje się powolne.
Jest w świecie bardzo dużo czasu, wszystko jedno, skąd przybywa, z przeszłości czy z przyszłości.
Sei Shonagon pisze na papierze, ale zdarza się jej też nakreślić parę znaków na płatku lotosu, gdy musi dokończyć wiersz, a posłaniec tego, kto zaczął go pisać, stoi obok i czeka.
Wie ona dobrze, co jest dalekie, choć bliskie i co jest brzydkie, choć niegdyś wydawało się wspaniałe.
Śni mi się jako druga kobieta, która rozdaje dary, prezenty czy po prostu przesyłki pocztowe, widzę to wszystko na strychu snu. Na podłodze z drewnianych, lekko przykurzonych desek stoją szare torby plastikowe, z których to się wydobywa.
Dostaję blaszane pudełeczko o wyglądzie rzeczy przechowywanej może tysiąc, może setki, może tylko dziesięć lat.
Przypomina finnegańskie pudełeczko z eliminium, tak jak je zobaczyłam w innym śnie, chociaż puszka Pandory też mogła być dowolnego kształtu. W środku, zależnie od wersji mitu, jest dobro albo zło. Co wylatuje na świat wiadomo dopiero, kiedy się ją otwiera.
© Marta Zelwan