19 sierpnia 1985
Przyjechaliśmy do Skierniewic i szliśmy ulicą Zamojską na imprezę zorganizowaną z jakiejś okazji, aby ją uświetnić, byliśmy amatorską trupą teatralną. Szło się daleko. Franciszek zauważył konny wóz meblowy na niskim podjeździe, woźnica zgodził się nas podwieźć, z tym, że wiózł nie meble, lecz kartofle. Usiedliśmy na kartoflach obok eleganckiej blondynki w czerwonym kostiumie, wieśniak siedział przed nami i narzekał na bóle. Franciszek obrzucił go zdumionym wzrokiem, kobieta natomiast zapytała, czy chodziłam kiedyś na seminarium doktora Eliasza, potwierdziłam, było to dawno temu. Mimo to zaproponowała, abym go zastąpiła, nalegała tak długo, aż się zgodziłam, przypominając sobie, że w sali seminaryjnej zostawiłam kiedyś za kotarą stare radio z zielonym, magicznym okiem i może ono wciąż tam jest.
© Marta Zelwan