16 kwietnia 1986
Stałam w szeregu młodych dziewcząt, uzdolnionych matematyczek. Szereg był nierówny, właściwie był dwuszeregiem, stałam w drugim rzędzie. Dziewczęta popychały się, śmiały, nauczycielka przed nami była lekko zniecierpliwiona. Obracałam w rękach szklaną mandalę własnej roboty. Byłam w domowej sukni ze znakiem kamikadze na piersiach. Nauczycielka kazała mi pokazać, co mam w rękach. Wystąpiłam na środek i błysnęłam kulą szkła. Pozwolono mi wrócić na miejsce, odetchnęłam, bo miałam tajemnicę, której nie chciałam wyjawić. Była nią moja miłość do Franciszka. Spotykałam się z nim potajemnie w ciemnych parkach.
© Marta Zelwan