Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
23 kwietnia 1986
Zwalniałam się z pracy, wszyscy o tym wiedzieli i byli mi niechętni. Mogłam właściwie już wyjść, ale chciałam być do końca. Wróciłam na górę, aby zebrać swoje rzeczy. Z biurka mojej koleżanki wysypały się fotografie groteskowo wykrzywionych twarzy i napoczęte paczki papierosów extra mocnych. Było za późno na wszystko, nic już nie mogłam zmienić. Po raz ostatni poszłam ścieżką na brzeg morza. Było wzburzone i wyrzucało kłody pod nogi, mętna woda przybierała. Musiałam odejść ze względów bezpieczeństwa. Po raz ostatni wsiadłam do autobusu pracowniczego i wysiadłam na naszym skrzyżowaniu. Zobaczyłam, że coś się stało z wszystkimi domami w okolicy: zamgliły się zielenią, porosły długimi pnączami, trawą, mchem. W tych porostach zniknęły balkony, długie liany zwieszały się z okien. Ludzie chodzili nadzy, owłosieni. Brązowi, prześlizgliwali się od okna do okna jak małpy. Było cicho i pięknie. Zrozumiałam, że ludzkie życie się skończyło, ostatnich ludzi zostawiłam w autobusie pracowniczym.