Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
To był czas ucieczki. Uciekałam z jednego miasta do drugiego, z jednego domu do drugiego. Wszędzie było mi źle. Wszędzie czułam się jakby otaczało mnie zło. Wszędzie odczuwałam wrogość. To było w trakcie ucieczki z jednego mieszkania do drugiego – z mojego królestwa na poddaszu do kryjówki nad sklepem z porcelaną. Wtedy nagle pojawił się wiersz „Oblicze wiersze”. Od razu miałam tytuł. Od razu też zobaczyłam wiersz w całości. Pisałam wśród nierozpakowanych walizek przy małym stoliku chińskim, na którym leżały książki „Księga o podróży nocnej do najbardziej szlachetnego miejsca” Ibn Arabiego i „Tańcząc w stronę mroku”. To były i są moje dwa skarby. Ibn Arabiego kupiłam w Antykwariacie na Stolarskiej w Krakowie wczesną wiosną 2002 roku. „Tańcząc w stronę mroku” o tańcu butoh był prezentem od mojej matki. Między walizkami, łzami, smsami od Marka Parulskiego pojawił się ten tekst. Był jakby pożegnaniem z tym co było dotychczas. Pożegnanie przeszłości sprawiło, że nabrałam dystansu do siebie, do mojego pisania. W tej pustej przestrzeni pojawił się czytelnik, do którego kieruję słowa: Chciałabym by na ziemi istniał człowiek, który czytałby moje wiersze. Pisząc już nie byłam w swojej kryjówce nad sklepem z porcelaną przy ruchliwej ulicy Wrocławia, ale przeniosłam się do olbrzymiej sali gdzie wypowiadane słowa wracały echem. Byłam gdzie indziej, tam gdzie, nie ma czasu ani przestrzeni. Tam gdzie panuje coś odwrotnego do naszego świata. Tam gdzie nic nie jest ważne poza pisaniem. Tam gdzie myśli się w sposób ostateczny. Na tyle oddala się od swojego życia, że każdy gest jest przygotowaniem do tego, co może wydarzyć się po śmierci. „Oblicze wiersza” jest tekstem, który pisałam nie w czasie teraźniejszym dla teraźniejszości. To tekst, który pisałam jak list do kogoś kto pojawi się po mnie. Wszystko w nim zaplanowałam tak jakby miał być odczytany w dalekiej przyszłości. Nie chodzi w tym wierszu o mnie, ale o moje wiersze. O to co pozostanie po mnie na Ziemi. Wiersz ten czytałam na moim wieczorze poetyckim w księgarni Matras w Krakowie 15 czerwca 2016, na który przyszedł Bogdan Rogatko. Po wieczorze podszedł do mnie i powiedział, że właśnie ten wiersz zrobił na nim największe wrażenie. Zapamiętał go bardzo dokładnie przytaczając całe fragmenty wiersza.
© Ewa Sonnenberg