nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PLANETA, Historia wierszy 70

2018-08-04 15:19

Rok 1988, Noc na Sokolej we Wrocławiu. Budzę się nagle z lękiem. Boję się wyjść z pokoju. Nawet do toalety boję się wyjść. W pewnej chwili słyszę wozy wojskowe jakby jechały obok mojego domu w kierunku Parku Południowego. Byłam przerażona zdałam sobie sprawę, że cofnęłam się w czasie. Trwała wojna, II wojna światowa, Niemcy właśnie przechwycili jakichś żołnierzy i ludność cywilną. W pewnej chwili usłyszałam strzały. Trwała egzekucja. Strzały były rytmiczne jak salwy. I słychać było krzyk rozstrzeliwanych żołnierzy i ludzi. Brutalne okrzyki oprawców i rozpaczliwe okrzyki rozstrzeliwanych. Krzyki były tak wyraźnie jakby to wszystko działo się obok mnie. Nie wiem dlaczego byłam przy tym obecna. Kogo rozstrzeliwali Niemcy? Kim byli ci żołnierze? Kim ludność cywilna? Dlaczego to wszystko działo się w parku Południowym? Nie pamiętam jak wróciłam do swojego czasu. Długo odczuwałam nieludzki lęk. Po prostu się bałam. Nawet nie zmiany czasu, ale tych krzyków. Tej walki o życie ludzi na zbiorowej egzekucji. Krzyki zbliżały się to oddalały. Jakbym była w jakimś wehikule czasu, który zbliżał się do tego momentu w przeszłości i oddalał do czasu, który można nazwać moim czasem teraźniejszym. Nigdy nie napisałam o tym wiersza, to było zbyt silne doświadczenie. To było coś tak zagadkowego, że słowa wydawały mi się nie przystające do tamtego czasu. Wiele lat później miałam sen: spotykam wysokiej rangi wojskowego amerykańskiego i pytam go, co się wtedy stało. On mi odpowiada: wszystko jest w Księdze Mahometa. Po latach kupiła Koran, w którym rzeczywiście jest Księga Mahomet. Czytałam tę Księgę wiele razy, ale nie znalazłam odpowiedzi.

© Ewa Sonnenberg