BUCZMA JÓZEF (1936-2007). W styczniu, lutym i marcu z nikim się nie widziałem i nie spotkałem, w kwietniu będzie nieco inaczej, ale zakładam, że znajdę czas dla książki jezuity Józefa Buczmy: „Zimą 1940 roku rodzina Buczmów została wywieziona na Sybir, gdzie Polacy katorżniczo pracowali, a ich dzieci wynaradawiano. Czteroletni Józef trafił do sierocińca. Gdy matka postanowiła go odebrać, nie poznał jej. Choć zapomniał mowy ojczystej, zawsze odmawiał modlitwę ‘Ojcze nasz’, tak jak uczyli go rodzice”.
Korzystam z dawnych notatek. Bo już kiedyś czytałem tę relację („wstrząsający pamiętnik z okresu deportacji”), nie przeoczmy pewnego fragmentu: „za dziesięć morgów pola socjalistyczna Rosja zaliczy nas do kułaków. Los jednak czuwał nad naszą rodziną. Po 7 latach zsyłki wróciliśmy – oprócz dwóch sióstr: Marysi i Walerci, które zmarły na Sybirze, koło Archangielska – do Polski. Natomiast rodzina mojego stryja, Karola, która miała trochę mniej pola od nas, została wymordowana przez Ukraińców w ramach akcji oczyszczania Ukrainy z Polaków”.
Józef Buczma SJ: „Przez Sybir do Polski”. Wydawnictwo WAM, Kraków 2011, s. 139
[III 2019]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki