Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Środek lata. Piszą do mnie wierni czytelnicy. „Zaglądam i niczego nowego nie widzę”. Środek lata. Dobrze byłoby odpisać: „To chorwackie długie wybrzeże tak mnie wessało”. Albo: „Ach ta Majorka, teraz rozumiem, dlaczego tak urzekła Roberta Gravesa i innych”. A tu smutek rzeczywistości. Dwumiesięczna nieobecność na łamach spowodowana kolejną medyczną przypadłością. Tym razem tętniak aorty brzusznej, którego zdecydowałem się skasować metodą wszczepienia stent graftu, w klinice przy Francuskiej.
Ostatnie pobyty szpitalne ale i sanatoryjne pobudziły mnie do różnych refleksji. Kto nie pamięta „Czarodziejskiej Góry” i radcy Behrensa? Czy są jeszcze tacy? Spotkałem w Bornem Sulinowie, w ośrodku chorych na SM, kogoś podobnego. To dr Mariusz Kowalewski... Pozdrawiam cię, Mariuszu, lekarzu i miłośniku literatury. Lekarzu ciała i duszy. Powiecie, w sanatoriach, w ośrodkach rehabilitacji o to łatwiej. Więcej czasu, możliwy kontakt z pacjentem. Ale przecież nie wszędzie tak jest. Powiecie, sanatorium w „Czarodziejskiej Górze” to umieralnia. W takich okolicznościach wyzwala się ładunek empatii, o co trudno w zwyczajnych warunkach. Tak, ale...
Poszperajmy w literaturze (bo chyba nie w serialach). Szpital, sanatorium to miejsca, gdzie można zogniskować świat cały. „Oddział chorych na raka” Sołżenicyna. „Szpital przemienienia” Lema, „Kuracja” Jacka Głębskiego.
Lepiej jednak czytać niż chorować. To banał, którego się trzymajmy.
sierpień 2019
© Ryszard Lenc