Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Gdybym miał jednym słowem opisać poezję Tomasza Majzela, to bez wahania powiedziałbym „minimalizm”. Źródeł tej strategii lirycznej szczecińskiego poety upatruje autor posłowia, Piotr Michałowski, w idei poetyckiej syntezy (Julian Przyboś) i metafizycznego milczenia (Ryszard Krynicki). A w dalszej perspektywie sięgnąć można do tradycji poetyckich miniatur – haiku, fraszek i limeryków.
Wiersze z tomu „Osiemnasty” (Szczecin, Bezrzecze 2019) są krótkie albo bardzo krótkie i na ogół autotematyczne – o pisaniu, poezji, książkach, literaturze. Ale też o pogodzie, przyrodzie, czasie – i o stanach ducha podmiotu, ułomnej pamięci oraz sprawach ostatecznych. W budowie tych miniaturek wykorzystano całą gamę słownych gier, międzywyrazowych napięć oraz pojemnych semantycznie przerzutni. Ale nade wszystko przestrzeń poezji Majzela tworzą niedopowiedzenia, często urwane w pół myśli, frazy, przekierowujące uwagę czytelnika w obszary, o których się milczy. Bo to, co znajduje się poza zapisem, jest chyba najważniejsze. „Każdy wyraz // jest ważny – milczeć” – precyzuje autor.
Szczególne miejsce zajmuje więc w tych wierszach cisza, bo – jak zauważa poeta – „pomiędzy mną a mną zawsze / coś jest”, nawet gdy nikt o tym nie wie i nikt tego nie widzi. Wrażliwy czytelnik może sobie jedynie wyobrazić, co znajduje się między słowami, w otwartej przez autora strefie. Przemawia on z pozycji nieobecnego (jednocześnie odczuwając „lęk nieobecności”), stąd jego pisanie to wierzchołek góry lodowej. Możemy się tylko domyślać istnienia ukrytego przed światem – drugiego świata „tajnych misji literatury”. A może tak po prostu jest i musimy się z tym pogodzić, że o wiele więcej nie wiemy niż wiemy, i tak już pozostanie.
„Nic mnie nie zaskoczy // Gdybym zaczął mówić o swojej nieobecności” – pisze poeta w przedostatnim w tomie wierszu, by w ostatnim kontynuować tę myśl. Jest to utwór bez tytułu, składający się z samego wielokropka.
© Marek Czuku