copyright © http://fundacja-fka.pl 2016
Zaglądam pod powieki. Są dwie, górna i dolna. Odchylam je kolejno, by zobaczyć oko ze źrenicą zwężającą się od światła. Ale nie ma źrenicy. Jest gałka błyskająca bielą, wywrócona epileptycznie, patrząca do wewnątrz.
Powieki Zenona Fajfera to pierwszy tom poetycki autora cenionego przede wszystkim za propozycje koncepcyjne i stworzenie liberatury, czyli – jak sam mówi – literatury totalnej; takiej, w której znaczenia powstają dzięki napięciom między słowem, formą, przestrzenią i ingerencją czytelnika.
Powieki są liberackie. To utwory zbudowane z połączeń nie-oczy-wistych. Próżno szukać w nich linearnych sensów poszczególnych wyrażeń. Wersy są gramatycznie i semantycznie pokawałkowane, mrugają, mają drgawki, pulsują. Litery przemieszczają się, każą się czytać w różnych kierunkach, jedne chcą być bardziej widoczne od drugich:
Maska uwiera zmruż oko
oko puchnie łzawi ach co za
nic ani słowa
improwizuj
tekstu eklipsa nikt
ono krwawi raną urodzeni chip hodowcy
rano zdradzeni epos kłamcy improwizuj
Czytanie przypomina grzebanie w stosach czcionek, w stertach ruchomych tabliczek, od których palce coraz bardziej się brudzą. Im głębiej, tym więcej znaczeń – i tym większy oczopląs; a gdy potrzeć zmęczone oczy brudnymi palcami, uwiera coś jeszcze bardziej. Uwierają sensy, słowa, obrazy, okruchy codzienności i niecodzienności.
O czym są Powieki? Chyba o tym właśnie: o zlepku rzeczy zwykłych i niezwykłych, o chaosie z podskórnym porządkiem, o szczegółach, które – widziane z coraz większej odległości – pozwalają dostrzec coś nowego na coraz szerszym horyzoncie. Są też o literaturze, roją się od intertekstów. Skłaniają do żonglowania kawałkami kultury – Biblii, antyku, Orientu – wrzuconymi między całą resztę, między euro, ogień, telefon, imadło, audytorium i aluminium. I, zupełnie dziwnie, opisują to, co wokół. Na przykład mandarynki obserwujące filiżankę. Chwiliżankę. Albo inną chwilę – bezsenności:
Miękka amfilada snów. Korytarze i
ich monstra, i opiekuńczy nylon, akcesoria
kiepskiego labiryntu. A tu? Kozetka informatyka,
religijna akustyka, Matko i Ojcze Nasz. Antykwariat,
odplamiony cytat z książki. Okładka
Sztuki kochania, ulubione pozycje. I Odys na etapie
tysiącletniej akwizycji, kostiumy ogrodu
rozkoszy ziemskich. [...]
A może Powieki są nie (tylko) o tym. Z całą pewnością za to o czymś jeszcze innym jest elektroniczna wersja hipertekstowa Powiek, korelująca z książką. Znaczenie jest nowe, bo nowa jest przestrzeń mieszcząca słowa. Przestrzeń ruchoma, nierealna, bardziej sterylna niż sterty czcionek. Przestrzeń pozaginana, zapętlona, zwielokrotniona, skumulowana i porozciągana. Przestrzeń w sposób zupełnie dosłowny zwiększająca ryzyko napadów epilepsji. Przedziwna czasoprzestrzeń.
Zamykam powieki, górna złącza się z dolną. Rozszerzona źrenica pod spodem mogła już wrócić na swoje miejsce. Ale nie musiała. Warto sprawdzić raz jeszcze, drgawki są ożywcze. I znów.
Bernadeta Paczkowska
Zenon Fajfer Powieki – http://www.wforma.eu/282,powieki.html