nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Niepokorna poezja twitterowa", www.papierowemysli.pl, 16.01.2011

copyright © www.papierowemysli.pl 2011

Jakże zwodniczy to debiut – taka była moja pierwsza myśl po lekturze tego tomiku poetyckiego. Wiktoria Klera bez cienia zacięcia marketingowego rzecz jasna, raczej z instynktowną umiejętnością unoszenia się na falach dyskursu, która to umiejętność rzadko jest dana debiutantom, właśnie zgłosiła swój akces do grona inżynierów dusz. Nie uczyniła tego jednak z pokorą i uniżeniem, z jakimi niektórzy młodzi adepci literatury wpatrują się w Parnas i jego mitycznych mieszkańców, o nie! Młodziutka poetka wdarła się do tej kompanii z pewnością, czy nawet chwilami z bezczelnością, co czasami jest jedyną metodą na bycie zapamiętanym. Bez wątpienia, tomik pod tytułem Szczecin unplugged wart jest naszego zapamiętania, a nawet tego, byśmy z zapamiętaniem go czytali.

Nie dajmy się zwieść pozorom – wypada mi skończyć myśl rozpoczętą w pierwszym akapicie... Sam tytuł zbioru już jest nieco mylący, bo rodzinne miasto poetki pojawia się w wierszach epizodycznie, stanowiąc raczej niewyraźne, rozmyte tło. Myląca jest również nieco postawa autorki, która sugeruje nieprzysiadalność, wewnętrzny bunt wobec ograniczeń świata zewnętrznego, często wyrażony w dosadnych słowach. Te wulgaryzmy stanowią jednakże tylko otoczkę, oswajają podmiot liryczny z całością przytłaczającej rzeczywistości. W tym najbardziej otwartym z sensów, gdy stawiamy pierwsze kroki ku akceptacji własnej cielesności, ale też w tym ścieśnionym i ukradkowym – kiedy wszystkie małe końce świata umówią się w końcu... A zresztą – największe obscena nie wymagają wcale wulgaryzmów, jak choćby w wierszu Prostytucja:

Kiedyś cię kochałam
A teraz mi zwisasz

Wiktoria Klera często używa w swych utworach stylistyki (choć nie formy) typowej dla haiku. Na użytek tej recenzji, a być może i ku chwale przyszłych pokoleń, użyłbym tu określenia poezji twitterowej – bo wiersze właściwie bez wyjątku skupiają się na opisach bieżących stanów ducha podmiotu lirycznego, często w bardzo skrótowej formie, odwołują się też do estetyki młodszego pokolenia. Nie odnajdziemy w tych wierszach ornamentów metaforyki i barokowych porównań. A jednak, mimo wszystko, i tu znów się odwołam do zwodniczości, chociaż być może narażę się w ten sposób na gniew autorki, a zatem mimo wszystko jest tu także liryka, chociaż ma ona więcej wspólnego z turpizmem, aniżeli z sonetami Petrarki.

W tej poetyce wysławiającej brud, pochylającej się nad nieprzyjemną stroną życia (istota życia zawiera się w kale) jest sporo tradycji „młodych gniewnych”. Poetka chwilami jakby wewnętrznie wzdrygała się z obrzydzenia, a za moment traktuje całą tę brzydotę w sposób niemal opiekuńczy, poddaje ją swoistej internalizacji. Jest w tym jednak jakiś promyk nadziei na przetrwanie, chociaż jak już doskonale wiemy dzięki Jonaszowi Kofcie: z młodych gniewnych wyrastają starzy wkurwieni…
Krzysztof Maciejewski


Wiktoria Klera Szczecin unpluggedhttp://wforma.eu/161,szczecin-unplugged.html