Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
W prastarych czasach Norwegię zamieszkiwały olbrzymy. Pozostałością po nich są przejścia i bramy w górskich ścianach, hałdy otoczaków, odciski stóp na skałach lub też ślady po uderzeniach toporów o turnie. A wszędzie w dolinach spoczywają kamienie olbrzymów, większe od spichlerzy i chat. Olbrzymy rzucały nimi w kierunku kościelnych wież, jako że nie przepadały za biciem dzwonów.
Pewnego razu trzy olbrzymy położyły się spać na uboczu. Siedem razy drzewa wzrastały i butwiały. Nagle zaryczała krowa na łące. Jeden z olbrzymów obrócił się na drugi bok i mruknął:
– Krowa coś powiedziała.
I znowu siedem razy drzewa wzrastały i obumierały, aż w końcu drugi olbrzym przebudził się i rzekł:
– To był wół.
I ponownie przespali czas, w którym drzewa siedem razy rosły i zwalały się na ziemię. Wtedy trzeci olbrzym oznajmił:
– Tak ględzicie, że muszę iść gdzieś indziej spać.
Bajka pochodzi z niepublikowanego zbioru:
Bajki, klechdy, podania i anegdoty z Norwegii