nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

Dariusz Muszer, 123. Hannover, Kciuczek

2018-12-22 17:52

Baśnie norweskieByła sobie kiedyś pewna kobieta, która miała jedynego syna, a był on nie większy niż kciuk i dlatego nazywano go Kciuczek. Kiedy doszedł do odpowiedniego wieku i nabrał rozumu, matka rzekła do niego, że czas już najwyższy, aby zaczął myśleć o małżeństwie. Kciuczkowi spodobała się ta myśl. Tak więc matka siadła z nim na wozie i pojechali prosto do królewskiego zamku. A mieszkała tam niezwykle duża księżniczka, i właśnie o jej rękę miał się starać Kciuczek. Przejechali już jakiś kawałek drogi i nagle okazało się, że Kciuczek gdzieś przepadł. Matka szukała go wszędzie i wołała po imieniu.

– Fiu, fiu! – zagwizdał w końcu Kciuczek, który ukrył się w końskiej grzywie.

Kiedy wreszcie opuścił swoją kryjówkę, musiał przyrzec matce, że więcej nie będzie się chował. Przejechali jednak kolejny kawałek drogi, a Kciuczek ponownie zniknął. Matka szukała go wszędzie i wołała po imieniu, i płakała przy tym, i rozpaczała, lecz Kciuczka nigdzie nie było.

– Fiu, fiu! – odezwał się w końcu i śmiał się przy tym w kułak. Jednakże matka i tak nie mogła go odnaleźć. – Fiu, fiu! Tutaj jestem! – krzyknął Kciuczek i wyczołgał się z końskiego ucha.

Ponownie musiał przysiąc matce na wszystkie świętości, że więcej nie będzie się chował. Długo jednak nie trwało, a ponownie zniknął. Matka po raz kolejny szukała go wszędzie, wołała jego imię i płakała przy tym, ale wszystko na próżno – Kciuczek jakby zapadł się pod ziemię.

– Fiu, fiu! Tutaj jestem! – dało się nagle słyszeć cichy głos, lecz matka nie mogła zorientować się, skąd pochodzi, gdyż bardzo niewyraźnie było słychać. Szukała dalej, a syn mówił: – Fiu, fiu! Tutaj jestem! – i śmiał się z tego, że matka nie potrafi go znaleźć. Nagle koń zaczął prychać i wykichał Kciuczka, który ukrył się w końskich nozdrzach.

Matka nie wiedziała już, jak ma sobie z synem poradzić; jako że spodziewała się, iż nie zaprzestanie swoich błazeństw, wsadziła go do worka. I tak też przybyli do zamku.

Księżniczce spodobał się mały i miły chłopak, toteż zaręczyła się z nim, a wkrótce potem odbyło się wesele.

Kiedy wszyscy zasiedli za stołem, Kciuczek zajął miejsce obok księżniczki. Jednakże siedział bardzo źle, jako że gdy tylko wyciągał rękę i chciał sięgnąć do talerza, nie udawało mu się to, i z pewnością nie dostałby żadnego kąska, gdyby nie księżniczka, która zabrała go z krzesła i posadziła na stole.

Tak długo, jak jadł z talerza, wszystko było dobrze, jednakże potem, gdy wniesiono wielką miskę z kaszą na śmietanie, znowu nie mógł dosięgnąć jedzenia. Na szczęście wiedział, jak ma sobie pomóc – usiadł na szerokim rancie misy. Tyle że jeziorko z roztopionym masłem, w którym wszyscy maczali kaszę, znajdowało się na środku miski, i tak daleko Kciuczek nie mógł dosięgnąć. Przeszedł więc po kaszy i usiadł nad samym brzegiem masła. A wtedy księżniczka nabrała pełną łyżkę kaszy i chciała ją zamoczyć w maśle; nie zauważyła jednak Kciuczka i popchnęła go tak, że wpadł do masła i się utopił.

 

© Dariusz Muszer

►oficjalna strona internetowa autora