nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

PONIEWCZASIE. Arciszewscy

2025-03-23 11:23

ARCISZEWSCY. Bardzo mnie poruszyła opowieść o zesłańcu Eugeniuszu Arciszewskim („Mały Sybiraczek-Wielki Kapitan”), zwłaszcza że czytałem gdzieś o łagierniku Arciszewskim, najprawdopodobniej ów łagiernik reprezentuje inną familię Arciszewskich. Ale zatrzymajmy się przy Eugeniuszu, od dziś będę rozglądał się za Arciszewskimi: „Gieniuś – to najmłodszy synek naszej kochanej nauczycielki, pani Janiny Arciszewskiej. Jest rok 1944, generał Zygmunt Berling tworzy nową armię, kto żyw i jeżeli tylko potrafi unieść karabin, dąży do tej powstającej armii. Nie udało się wyjechać z generałem Andersem, może więc z tym generałem wyrwą się Polacy z łagrów, lasów i wywalczą Polskę. Jest wielka nadzieja. Mąż pani Janiny, jak tysiące zesłańców z 1940 roku też poszedł do wojska”.
Janina Arciszewska znalazła się na zesłaniu z trzema synami (Zbigniewem, Kazimierzem i Eugeniuszem), odnotujmy przy okazji, że Jadwigę Ihnatowicz-Suszyńską deportowano z sześciorgiem dzieci: „Więc – jedziemy. To było wczoraj – 13 kwietnia. To było tylko wczoraj, a zdaje się, że wieki upłynęły. Zabrali z naszego domu, z naszej ziemi. Na co im ja i małe dzieci? Przyszli w nocy jak złoczyńcy? Czy bali się jasnego dnia?” (14 IV 1940).
Nie umiem powiedzieć, kiedy i gdzie NKWD zgłosiło się po Gieniusia i jego starszych braci, wiemy natomiast z całą pewnością, że wszystko rozegrało się według jednego schematu („przyszli w nocy”), jeden i ten sam schemat powtarza się w setkach relacji: „A potem wsadzono nas do wozu i odjechaliśmy z żołnierzami sowieckimi. A potem jechaliśmy długo w pociągu ciasnym i brudnym. A mnie się wciąż zdawało, że to sen, że zbudzę się i będzie znowu dobrze”.

[9 X 2024]
© Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki