Karol Samsel Autodafe 8
Karol Samsel Autodafe 8
Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy
Edward Balcerzan Domysły
Henryk Bereza Epistoły 2
Roman Ciepliński Nogami do góry
Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3
Anna Frajlich Odrastamy od drzewa
Adrian Gleń I
Guillevic Mieszkańcy światła
Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra
Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji
Zdzisław Lipiński Krople
Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden
Tomasz Majzel Części
Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła
Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta
Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu
Karol Samsel Autodafe 7
Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III
Marek Warchoł Bezdzień
Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane
Odchodzenie bliskich to niezwykle traumatyczny i bolesny okres w życiu każdego człowieka, z tematem tym mierzą się oczywiście również i poeci. Dość wymienić głośny tom Tadeusza Różewicza z 1999 roku pt. „Matka odchodzi”, który można by nazwać hybrydowym, gdyż zawiera oprócz wierszy, również małe prozy oraz fragmenty dziennika. Niedawno ukazał się nowy tom poetycki Krystyny Lenkowskiej, który dotyczy ostatniego okresu życia matki poetki. Autorka powiedziała w jednym z wywiadów, że »„Balkon” (Augustów 2021) – [to] tom (de)liryczny ułożony fabularnie, napisany z punktu widzenia matki, która toczy agonalne boje ze swoją pamięcią, z sobą, córkami, współmieszkańcami mitycznego Geras, a przede wszystkim ze starością, z chorobami i odchodzeniem«.
Tu należy się kilka uściśleń. Po pierwsze: optyka Lenkowskiej jest zasadniczo odmienna od punktu widzenia autora zbioru „Matka odchodzi”. Można powiedzieć, że dużo jest tam samego Różewicza, jego stanów, odczuć, myśli, natomiast świat matki poznajemy jedynie z zewnętrznej relacji syna. Jawi się ona jako osoba skromna, cicha i pokorna. Lenkowska natomiast sporo „psychologizuje”, wczuwa się w wewnętrzny świat matki, a przy tym chyba nieco go koloryzuje. Jej matka jest osobą niepogodzoną, „nigdy [bowiem] nie zaakceptowała swojej starości i fizycznej niedyspozycyjności”.
Druga rzecz: dwuznaczność tytułu – wydaje się oczywista. Pierwszy „balkon” to okno na świat matki z jej Wieży M3, czyli z czasów wolności; drugi zaś, inaczej „chodzik”, to sprzęt podkreślający uwięzienie osoby starszej w niesprawnym ciele. No i po trzecie: Geras (w mitologii greckiej bóg starości) jest pseudonimem domu seniorów. Nieprzypadkiem też poetka nazwała swoją bohaterkę Maria Nyks. Bo Maria to chrześcijańska Matka Boża, a Nyks – matka Gerasa, a jednocześnie uosobienie nocy.
W tomie Lenkowskiej przeplatają się nawzajem fragmenty złożone kursywą – bez tytułów oraz wiersze opatrzone tytułami. Te pierwsze są na stronach parzystych, drugie zaś na nieparzystych. Teksty pochyłe mają charakter narracyjno-refleksyjny i są to początkowo dość pogodne obrazki/widoczki, natomiast wiersze zatytułowane – to już emanacja skłębionego świata wewnętrznego podmiotu, pełnego pretensji, fobii, żalów, zazdrości, złośliwości, ironii. Podmiotem obu tych rodzajów tekstów jest matka i można je czytać osobno bądź równolegle, bo jedne z drugimi dopełniają się oraz wzajemnie komentują, podkreślając jednocześnie dwoisty charakter osobowości bohaterki.
Wiersze z tomu „Balkon” układają się w konsekwentnie opowiedzianą historię. Z balkonu widać chłopców grających w piłkę i kosa śpiewającego na jabłoni. A potem małżeństwo staruszków, którzy „po obiedzie w stołówce / siadają razem na ławce / pod jabłonią”. Starsi ludzie kuśtykają, przekomarzają się, wspominają. A rano „dziewczyna pcha / wózek z babcią / młodzieniec / wózek dziecięcy”, i znowu kwili kos. (...)
[całą recenzję będzie można przeczytać w jednym z kolejnych numerów „eleWatora”]
© Marek Czuku