nowości 2025

Maria Bigoszewska Gwiezdne zwierzęta

Tomasz Hrynacz Corto muso

Jarosław Jakubowski Żywołapka

Wojciech Juzyszyn Efemerofit

Bogusław Kierc Nie ma mowy

Andrzej Kopacki Agrygent

Zbigniew Kosiorowski Nawrót

Kazimierz Kyrcz Jr Punk Ogito na grzybach

Jakub Michał Pawłowski Agrestowe sny

Gustaw Rajmus Królestwa

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

BŁĘDNIK ONLINE, Kulturalizm i wielokulturowość

2016-01-31 09:32

1. Naturalizm przyrodniczy zakłada, że istnieje coś takiego jak dzika przyroda, którą zwalczamy, aspirując do cywilizacji i kultury. Natomiast (bliższy mi) kulturalizm powiada, że natura wcale nie jest dzika, bo sama się kultywuje, zwłaszcza jej zoosfera, w której istnieją różne obyczaje, rytuały, procedury i hierarchie. Etolodzy w rodzaju Konrada Lorenza (Nobel 1973), Vitusa Drὅschera lub Edwarda Lorenza opisują niepozbawione głębszego sensu zachowania zwierząt, a czasem nawet roślin. Etos, pojęty jako system wzorów postępowania, należy nie tylko do świata tradycyjnie pojmowanej kultury, ale i natury, a zatem przyroda jest paradoksalnie kulturalna. 2. Wielokulturowość. Idzie tutaj o cechę państwa wystarczająco tolerancyjnego, aby mogli w nim żyć obok siebie ludzie różnych wyznań, języków, obyczajów, przekonań politycznych, potrzeb artystycznych, zasad pracy i zabawy, sposobów kochania, rodzenia się i umierania. We współczesnej Polsce „multikulti” ma więcej przeciwników niż zwolenników, co mogę zrozumieć – przy osobistej niechęci do monosystemu narodowo-katolickiego – bo przecież wiem jak wyglądała nasza historia w ciągu ostatnich 150 lat. Tracąc państwowość wskutek zaborów, trwaliśmy przy polskości pojętej jako kultura, i to właśnie kultura mono, jako że trudno było o wielobarwność tam, gdzie toczyła się walka o przeżycie. Dziś wielu Polaków pozostaje pesymistami co do przyszłej suwerenności Rzeczypospolitej i nic dziwnego, że woleliby oni zachować ową monokulturę, sprawdzoną w warunkach opresyjnych. Można się śmiać z tego pesymizmu, ale jak wiadomo ten się naprawdę śmieje, kto śmieje się ostatni.