Aurora, nowy album Jamesa Blake’a i cymbałki, przesterowane dźwięki z dzieciństwa. Maciek napisał: „Tłumaczę jedenastoletniemu synowi i jego kolegom, że kumpela z Grundschule pisze książki, cieszę się, opowiadam, jak fajnie mieć znajomych”. „A dlaczego?” – pytają. Odpowiadam: „Darum. Darum an darum”. Pamiętam z lekcji niemieckiego, również skoki przez gumę i brodatego nauczyciela, który zasypiał na ławce. Wtedy nie nurtowały nas jego smutne oczy, trudne życie. Wciąż nam odpuszczał odmianę regularnych czasowników, zwłaszcza w czasie teraźniejszym. Dzisiaj śnię angielskie sceny z siedzącym pod drzewem człowiekiem. Patrzy przed siebie. Nie mogę w to uwierzyć, że znamy się prawie czterdzieści lat. Łączy nas radość i zazdrość, dobrze, że w taki sposób stajemy się lepsi. Odmieniamy życie przez przypadki, których wolę nie pamiętać, kiedy wymieniamy pieniądze na powieści, inną walutę, interesy w prążki. Kojarzę rozmaite notacje chorałowe, czasami to, co najwyraźniej umknęło. Ale z ogłoszeniem Mullaghmore powraca.
© Małgorzata Południak