nowości 2025

Karol Samsel Autodafe 8

książki z 2024

Anna Andrusyszyn Pytania do artystów malarzy

Edward Balcerzan Domysły

Henryk Bereza Epistoły 2

Roman Ciepliński Nogami do góry

Janusz Drzewucki Chwile pewności. Teksty o prozie 3

Anna Frajlich Odrastamy od drzewa

Adrian Gleń I

Guillevic Mieszkańcy światła

Gabriel Leonard Kamiński Wrocławska Abrakadabra

Wojciech Ligęza Drugi nurt. O poetach polskiej dwudziestowiecznej emigracji

Zdzisław Lipiński Krople

Krzysztof Maciejewski Dwadzieścia jeden

Tomasz Majzel Części

Joanna Matlachowska-Pala W chmurach światła

Piotr Michałowski Urbs ex nihilo. Raport z porzuconego miasta

Anna Maria Mickiewicz Listy z Londynu

Karol Samsel Autodafe 7

Henryk Waniek Notatnik i modlitewnik drogowy III

Marek Warchoł Bezdzień

Andrzej Wojciechowski Zdychota. Wiersze wybrane

"Gra w oko patrzące uważnie", www.latarnia-morska.eu, 24.11.2016

copyright © www.latarnia-morska.eu 2016

To już trzecia kwadratowa książka Suskiewicza, którą przyszło mi recenzować (choć, że pozwolę sobie na chwilę autotematyzmu, moje pisanie o cudzych książkach wolę nazywać raczej „próbowaniem czytania” niż „recenzowaniem”), po „Egri bikaverze” (2009) i „Zależnościach” (2015). I znowu frapująca okładka (ponownie autorem jest świetny Rafał Babczyński): martwe, nagie, z wysoka widziane ciało, ciemna kałuża wokół głowy, betonowa kanciasta przestrzeń. To nie będzie kryminał ani komedia romantyczna. Dojrzewanie autora między innymi tym się przejawia, że nie epatuje czytelnika formalnymi zabawami i eksperymentami, metajęzycznością i autotematyzmem, dostrzegalnymi we wcześniejszych książkach. Łukasz Suskiewicz w „Mikroelementach” postanowił się schować za opowieścią, stać się przezroczysty, podać czytelnikowi okruchy świata o niekwestionowanej prawdziwości.

„Mikroelementy” Łukasza Suskiewicza to dwadzieścia jeden opowiadań zamkniętych w zaledwie stu stronach tekstu. Może więc nie są to opowiadania, lecz raczej obrazki, urywki, migawki czy szkice – w dziwiętnatowiecznej, czyli klasycznej prozatorskiej poetyce trudno znaleźć nazwę dla formy, którą dla swych małych narracji obrał autor. Arystoteles domagał się od opowieści, by bohater stawał się w niej inny, ta przemiana bohatera jest sednem fabuły. A tu: 21 stopklatek (21 to wygrana w grze w oko – a Suskiewicz patrzy uważnie!), bo uderza w nich, a miłośnika klasycznej „literackości” wręcz rozczarowuje, dominujący brak wyraźnej puenty – te historyjki dzieją się tylko na pozór, nie zmienia się świat, nie przemienia bohater, naprawdę nie dzieje się (czy wręcz dzieje się) nic. To, co się tu zdarza, ma na ogół otwartą kompozycję, bez hollywoodzkich happy endów i szekspirowskich stosów zwłok. Jeśli tragedia, to raczej z TVN-u niż z Sofoklesa – katharsis nie nastąpi.

Spis treści zamieścił autor na początku. Taką konwencją posługują się raczej autorzy rozpraw naukowych niż zbiorów opowiadań. Ale też „Mikroelementy” Suskiewicza to zimna (aż parzy) diagnoza. Słowo autora jak skalpel chirurga odkrawa pozór, by odsłonić wnętrzności, które pachną brzydko. Jedną z „wędek”, na które w twórczości literackiej łowiony jest czytelnik, jest kreowanie takiego bohatera, z którym odbiorca chciałby się utożsamiać, identyfikować. Tu, w „Mikroelementach”, identyfikacja grozi przerażeniem. Naprawdę tacy jesteśmy?!

Narratorzy Suskiewicza penetrują świat współczesnego człowieka, współczesnego Polaka, z właściwą autorowi łatwością z opowiadania na opowiadanie zmieniając subiektywne punkty widzenia, patrząc na życie oczami kolejnych bohaterów. Korporacyjna niewolnica z tłumioną autoagresją i obrzydzeniem do męża. Sprzedawca kurczaków w alkoholowym ciągu, od kiedy rzuciła go żona. Nakoksowany osiłek w akcji. Napastowany przez żuli klient biedronki. Gimnazjalny nieudacznik, bity i upokarzany przez rówieśników. Bohaterowie smutnego skeczu pod tytułem „Jak zabić pedała i zaraz dać się złapać”. Pornonałogowcy i pijani lekarze, policjanci i kibole. Nad wszystkim obłoki alkoholu.

Różne przestrzenie współczesnego chaotycznego świata, na ogół banalnie bliskiego, choć znajdzie się też migawka z egzotycznej podróży czy retrospekcja wojenna. Różne języki, z brutalną rzeczowością, z bezwzględną precyzją usłyszane i odtworzone przez autora. Różne wulgarne słowotoki. Różne bełkoty. Jeżeli „człowiek” miałoby „brzmieć dumnie”, to literacki słuch Suskiewicza, wyostrzony na współczesność, z bezwzględną i chłodną dokładnością rejestruje banał ostatniego człowieka, czy raczej brak człowieka w człowieku.

Odruchowo szukam błysków światła, otwarć na nadzieję. Oto bohaterka pierwszego opowiadania sama nie wie, czemu do męża, którym się brzydzi, mówi Jesteś dla mnie wszystkim. Oto rozstający się małżonkowie patrzą bezradnie na siebie, jakby jeszcze chcieli coś sobie powiedzieć (opowiadanie „Ekscytacja”). „Statystyczni” – ona zawsze się martwi, on zawsze zmęczony. Zakłamani, brzydcy, jednak szukają się na oślep.

Z migawek Suskiewicza wynika, że ludzie rozpaczliwie potrzebują być razem – żeby móc się od nowa krzywdzić. Czy wobec takiego świata można zdobyć się na empatię, współczucie, życzliwy gest? Łukasz Suskiewicz to pytanie (i odpowiedź) zostawia czytelnikowi. Widzisz tylko dwa pierwsze stopnie, dalej jest ciemno.

Człowiek to wypadkowa tego, co naturalne (biologii, natury, wszechświata), tego, co społeczne (wspólnoty, historii, cywilizacji) i tego, co nadprzyrodzone (aksjologii, idei, Boga). To wszystko kłamstwo. Człowiek to wypadkowa przemocy, bełkotu i śmierci. Jeśli szukasz dowodów, to „Mikroelementy” dostarczają dossier, którego nie sposób zlekceważyć.
Wojciech Czaplewski


Łukasz Suskiewicz Mikroelementy http://www.wforma.eu/mikroelementy.html