copyright © https://sztukater.pl 2025
„Najpierw istnieje śnienie, a potem pojawia się wszelki inny byt”.
Krystyna Sakowicz w „Księdze ocalonych snów”, łącząc swoją wiedzę psychologiczną z poetyckością zapisu, rysuje mapę ludzkiej podświadomości, a jej intuicyjny porządek sytuuje bardzo blisko realnego świata, podkreślając ich wzajemne na siebie oddziaływanie. Niekiedy sen jest bardziej rzeczywisty od samej rzeczywistości, jeszcze częściej zaś świat zdaje się sennym marzeniem lub koszmarem, z którego bardzo chcielibyśmy się obudzić.
Bohaterowie cudnych, onirycznych miniatur, inkrustowanych delikatną melancholią, czynili zapiski, szczere, nieprzeznaczone dla szerokiego grona, wiwisekcje duszy zawstydzające nas swoją otwartością, sprawiające, iż czytając je, czujemy się niczym intruzi naruszający bez pozwolenia czyjąś intymną przestrzeń. Byli osamotnionymi wrażliwcami. Komu więc odważyliby się powierzyć swoje myśli? Oczywiście wrzucanym do szuflady notesom, dziennikowi, listom adresowanym do najbardziej zaufanych osób.
Dzielna Karen Blixen, której Afryka najpierw wszystko podarowała, by później bezpowrotnie odebrać. Niżyński, gubiący w tańcu swą codzienną nieporadność i ociężałość, frunący lekko na skrzydłach marzeń, gdy ziszcza się jego sen o wolności w zjednoczeniu z płomiennym bogiem tańca. Maria Dąbrowska, w trakcie pisania monumentalnych „Nocy i dni” śniąca o śmierci, o wypadaniu Ziemi z orbity i o aniele wstrząsanym epileptycznymi drgawkami. Zaś Lechoń w swoim dzienniku otwiera przed nami pokój snów tak różnych od siermiężnej, żmudnej realności.
Sny są jakimś rodzajem odzwierciedlenia, czy może lepiej, komentarza, do rzeczywistości. Żyjąc w tyranii śnimy sny reżimowe. „Stanisław Stempowski ma sen zawarty w czterech punktach, z których pierwszy brzmi: Nie rozgłaszaj, że się przeistaczamy, bo się przeistaczają, i to bardzo. Śnią się następnie spody, spelunki, kloaki życia, podziemia dla tortur, miejsca śledztw. Nie ma wyjścia, nie ma ratunku przed pochłonięciem przez potworne tajemnice historii; jest wynalazek do tropienia i wystawiania zwierzyny, instrument elektromagnetyczny. Jest wreszcie epidemia i szczepionka przeciw niej tak trująca, że szanse są identyczne jak śmierć w męczarniach od zatrucia. Do restauracji na ten zatruty posiłek kobiety pędzone są jak do Treblinki. Muszą go zjeść nie jedząc lub nie zjeść go jedząc, co do urzeczywistnienia jest trudne jak koan. Oto jak wygląda w snach prawda naszych czasów, pisze Dąbrowska w 1950 roku”.
Są też cudne sny o Afryce, afrykańskich zachodach słońca i lwich rozmowach nocą, magii i duchach snujących się sawanną, poruszających rozżarzonym powietrzem tworząc fatamorgany. Cała Afryka jest nieprześnionym nigdy do końca marzeniem, gdzie na prawdziwy obraz nakłada się powidok odwiecznej mądrości. Są także spowite kadzidłem Indie, gdzie życie wciąż się odnawia w kolejnych formach, o czym przypominają kopuły złotych świątyń. Snem najpiękniejszym z wszystkich snów bywa sztuka, wychodząca z odwiecznego archetypu, obudowana kunsztownie chwilą dzisiejszą odbitą w źrenicy oka, jednak wizją sięgająca poza czas, kreując przyszłość.
To nic nowego, owo usytuowanie jawy i snu nie w opozycji, a w symbiozie, wzajemnym przenikaniu i oddziaływaniu. Życie bywa ziszczeniem niewiarygodnych sennych marzeń, albo też samo zdaje się koszmarem, w który trudno uwierzyć. Realny świat zaś wkrada się podstępnie w umysł śpiącego, by zaśmiecić go obawą i pozostawić brudną kalkę minionych dni, trudną do wywabienia.
Krystyna Sakowicz przykłada do rozmaitych historii, wydobytych z zapisków znanych ludzi, psychologiczne i filozoficzne teorie, znajdując analogie, rozważając alternatywy, zderzając je z życiem i dziełem.
Nie jest to opowieść łatwa, wymaga nie tylko uważności, ale też wyrwania się z szablonów, by móc podążyć za wyobraźnią. Traktuje bowiem o pewnego rodzaju tajemnicy, nie do końca poddającej się logicznej analizie, o sferze niezbadanej, władającej naszą wyobraźnią, uczuciami i twórczymi mocami. W rozdziale „Pismo snów” będącym ciągiem sennych wizji, na krótko przerywanych niechętnym przebudzeniem, autorka uświadamia nam całe bogactwo naszego wewnętrznego świata, które, wyśnione, rozściela się niczym nieskończona baśń oparta o strzępki realnych zdarzeń i rekwizytów. Wnikamy w nią, oczarowani poezją słów, różnorodnością fantasmagorycznych obrazów, magią zamkniętą w tajemnicy, której zaledwie rąbka możemy uchylić, resztę określając jako ledwie wróżbę, marę, tęskną ułudę.
„Podróżując do snów innych ludzi przekonuję się, że sny nie są niczyją prywatną własnością, że żadna pojedyncza osoba nie jest w stanie rozpoznać do końca swoich snów i że zawsze dużo śnienia pozostaje, aby inni też mogli odczuwać świat jako dar i niezwykłe miejsce.” Dzielimy się snami, trafiają one do naszej wspólnej, zbiorowej pamięci. Jedni próbują je wytańczyć, inni namalować słowem lub przenieść na płótno. Wplatając swoje senne wizje w życie dają początek nowym oniryzmom, wzbogacają nasze imaginacje, rozbudowują też warstwę realną świata. „Przestrzeń śnienia jest rozległa” i nie uznaje żadnych granic.
Doris
Krystyna Sakowicz [Marta Zelwan] Księga ocalonych snów – http://www.wforma.eu/37,ksiega-ocalonych-snow.html